Już od kilku tygodni trwa saga transferowa Roberta Lewandowskiego. Polak nie chce kontynuować kariery w Bayernie Monachium, mimo że jego kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2023 roku. O tym, że zamierza jak najszybciej opuścić niemiecki zespół, 33-latek poinformował podczas konferencji prasowej reprezentacji Polski oraz w podkaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego w Onecie.
Zdecydowane stanowisko napastnika wywołało poruszenie w środowisku piłkarskim. Niemieckie media uznały wypowiedzi 33-latka za atak na klub. W związku z tym w kolejnych wywiadach Polak złagodził swój ton i postanowił nie dolewać oliwy do ognia. - Nie wiem, czy odejdę. Mój kontrakt jest ważny jeszcze przez rok, więc poprosiłem klub o zgodę na zmianę otoczenia. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie tej sytuacji. Dzięki temu klub będzie mógł na mnie zarobić - przyznał Lewandowski w rozmowie z "Bildem".
Niemieckie media donoszą, że ostre wypowiedzi polskiego piłkarza to nie pierwsze oznaki jego niesubordynacji. Do podobnych sytuacji dochodziło już w przeszłości, a skutki regularnych "ataków ego" napastnika odczuł szczególnie Julian Nagelsmann.
Jak donosi portal "tz.de", w ostatnich spotkaniach poprzedniego sezonu szkoleniowiec Bayernu przede wszystkim skupiał się na poprawie skuteczności skrzydłowych. Na treningach wielokrotnie ćwiczył i wydawał polecenia zawodnikom, które miały usprawnić ich grę. Na jednym z takich szkoleń trener wziął kapitana reprezentacji Polski na bok i poinstruował go, w jaki sposób powinien się ustawić po dośrodkowaniu. Według niemieckich dziennikarzy takie uwagi nie przypadły do gustu Lewandowskiemu, który jasno zakomunikował Nagelsmannowi, że tego typu dygresje są nie na miejscu, a on doskonale wie, jak postępować na boisku. 33-latek miał ponoć przypomnieć szkoleniowcowi, że to on strzela 41 goli w jednym sezonie, a nie trener.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Co więcej, redakcja "tz.de" donosi, że do podobnych ataków ego polskiego napastnika dochodziło już przed kilkoma laty. Dziennikarze przypominają incydent z grudnia 2019 roku, kiedy to 33-latek poddał się zabiegowi przepukliny pachwinowej. Po operacji kapitan biało-czerwonych nalegał na szybki powrót do domu na święta Bożego Narodzenia, ale lekarze odradzali mu takie posunięcie. Sztab medyczny ostrzegał, że w wyniku zmiany ciśnienia wywołanej lotem może dojść do zaburzenia procesu gojenia się rany. Mimo wszystko Lewandowski zdecydował się na powrót do domu. W tym celu wynajął prywatny samolot, który leciał poniżej wysokości przelotowej, co miało zmniejszyć ryzyko wywołania komplikacji po operacji.