Temat transferu Roberta Lewandowskiego rozgrzewa głowy kibiców oraz dziennikarzy w Polsce, Niemczech i Hiszpanii. Po tym, jak stało się jasne, że kapitan reprezentacji Polski chce opuścić Bayern Monachium i przenieść się do FC Barcelony, media prześcigają się w podawaniu informacji dotyczących przyszłości Polaka.
Mający informacje nt. Bayernu Monachium z pierwszej ręki dziennikarz "Bilda" Christian Falk w środę rano zaskoczył wszystkich swoim tweetem o Robercie Lewandowskim. Otóż Falk zdradził, że "Lewandowski odebrał w szatni telefon i rozmawiał z kimś po polsku". Mało tego, jego rozmowę słyszeli koledzy z drużyny, którzy mieli z niej zrozumieć jedynie sformułowanie "FC Barcelona".
Z kim rozmawiał Lewandowski? Tego nie wiadomo. Skoro rozmowa była po polsku, to nie mógł być to ani jego agent Pini Zahavi, ani żaden z oficjeli z FC Barcelony lub Bayernu Monachium.
Pisząc już zupełnie poważnie, we wtorek wieczorem ciekawe informacje w tej sprawie podał inny dziennikarz "Bilda", Tobi Altschäffl. Napisał on, że Robert Lewandowski znalazł się również na celowniku Chelsea, ale jego priorytetem jest transfer do Hiszpanii, tj. do FC Barcelony.
"The Blues" mieliby szanse na pozyskanie polskiego napastnika tylko wtedy, jeśli Barcelona nie dogada się z Bayernem w sprawie sumy odstępnego, którą za Lewandowskiego miałby zapłacić klub z Katalonii.
FC Barcelona ma w najbliższych dniach zaoferować Bayernowi Monachium około 35-40 milionów euro za Roberta Lewandowskiego, a samemu zawodnikowi zaproponować trzyletni kontrakt o pensji około 30 milionów euro rocznie. Pytanie brzmi jednak, jak podejdą do tych rozmów działacze Bayernu? Dotychczas twardo stawali przy stanowisku, że Lewandowskiego tego lata nie oddadzą, ale czy rzeczywiście stać ich będzie na tak kosztowne ryzyko? Czas pokaże.