W ostatnich tygodniach media poświęcały dużo uwagi Robertowi Lewandowskiemu, który wciąż nie przedłużył kontraktu z Bayernem Monachium. I wiele wskazuje na to, że kapitan biało-czerwonych tego nie zrobi. Polak miał już nawet poinformować klub o swojej decyzji. Piłeczka jest teraz po stronie Bayernu. Może on pozwolić odejść Lewandowskiemu po zakończeniu sezonu i jeszcze na nim zarobić, albo zatrzymać do końca kontraktu. Początkowo Bayern nie chciał się zgodzić na sprzedaż napastnika, ale według najnowszych doniesień niemieckich dziennikarzy Bawarczycy zaczynają się wahać w tej sprawie. Z kolei Lewandowski trafi najprawdopodobniej do FC Barcelony, która ma być zdeterminowana, żeby pozyskać kapitana polskiej kadry.
Media od wielu dni spekulują, jakie są powody tego, że Lewandowski po latach opuści Bayern Monachium. Po pierwsze, Polak ma być zniesmaczony tym, że klub bardzo długo zwlekał z podjęciem rozmów na temat jego nowego kontraktu. Nie czuł się też doceniony w klubie przysłuchując się informacjom, według których Bayern interesował się Erlingiem Haalandem. W końcu niezadowalające są warunki, które Bayern mu przedstawił. Monachijczycy chcą przedłużyć z nim kontrakt tylko na rok na dotychczasowych zasadach. Z kolei Lewandowski oczekuje podwyżki i umowy co najmniej do 2025 roku.
Wiele wskazuje na to, że drogi Bayernu i Lewandowskiego ostatecznie się rozejdą. W Monachium wkrótce może rozpocząć się poszukiwanie winnego. Według dziennikarzy winą za odejście Lewandowskiego zostanie obarczony dyrektor sportowy klubu, Hasan Salihamidzić. "Jego słaba relacja z piłkarzami jest znana wszystkim, ale nawet Niemcy określają jego relacje z Pinim Zahavim, reprezentantem polskiego napastnika, jako 'straszne'" – pisze kataloński "Sport", powołując się na niemieckie media.
Z kolei "Bild" pisze, że sprawa Lewandowskiego "wywiera brutalną presję na nowy duet zarządzający, Olivera Kahna i Hasana Salihamidzicia". "Do tej pory nie byli w stanie nawet w połowie zastąpić Davida Alaby. Wręcz przeciwnie, Nicklas Suele, reprezentant Niemiec, udaje się do Borussii Dortmund za darmo. 50 bramek w tym sezonie, które ostatnio zagwarantował Lewandowski, to inny kaliber" – przestrzegają dziennikarze.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
W końcu zwracają uwagę, że kontrakt Salihamidzicia wygasa wtedy, kiedy umowa Lewandowskiego – w 2023 roku. Niemcy piszą wprost, że Salihamidzic walczy o swoją pozycję w klubie. Jeśli nie uda mu się zatrzymać Lewandowskiego, albo go zastąpić, dyrektor sportowy może pożegnać się z Bayernem. "Fakt jest taki: znacznie łatwiej byłoby znaleźć następcę Salihamidzicia (np. Maxa Eberla) niż Lewandowskiego" – konkluduje "Bild".
Dodajmy, że do tego wszystkiego dochodzi konflikt Salihamidzicia z trenerem Julianem Nagelsmannem. Szkoleniowiec naciska klub na większe wzmocnienia, jednak Salihamidzić nie jest w stanie ich zrealizować, tłumacząc to problemami finansowymi. Bośniak miał zrezygnować z zawodnika SC Freiburg, Nico Schlotterbecka, bo uważał, że ci obrońcy, których ma do dyspozycji szkoleniowiec Bayernu, wystarczą. Dodajmy, że podobny problem z Salihamidziciem miał poprzedni trener, Hansi Flick. Wtedy z klubu odszedł trener. Teraz "Abendzeitung" twierdzi, że to dni dyrektora sportowego są policzone.