Kompromitacja fatalnego Bayernu. A Lewandowski? Kolejny gol, kolejny rekord

Zdecydowanie za długo musiało trwać świętowanie Bayernu Monachium. W sobotę mistrzowie Niemiec zagrali katastrofalnie i przegrali 1:3 z FSV Mainz. Drużyna Juliana Nagelsmanna, której nie pomógł kolejny gol Roberta Lewandowskiego, może się cieszyć, że nie straciła więcej bramek.

O dominacji gospodarzy niech świadczy statystyka strzałów, w której wygrali aż 24-4! Tego, że mistrzowski już Bayern Monachium może mieć problemy w meczu z FSV Mainz, można było się podziewać. To, że drużyna, która w ostatnich pięciu spotkaniach zdobyła zaledwie dwa punkty, tak zdominuje zespół Juliana Nagelsmanna było już jednak szokujące. Bayern w meczu z drużyną środka tabeli był bezradny, a jego gra katastrofalna.

Zobacz wideo Kibice chcą pomnika dla Banasika. "Lepiej niech w Radomiu nie staje"

Goście o wielkim szczęściu mogli mówić już w 2. minucie. To wtedy z ostrego kąta pola karnego uderzał Jonathan Burkardt, a piłka odbiła się najpierw od poprzeczki, potem od słupka i wyleciała poza pole karne. W kolejnych minutach Niemiec miał jeszcze dwie okazje, ale najpierw uderzył niecelnie, a później został zablokowany.

21-latek dopiął swego w 18. minucie. Bayern pogubił się w rozegraniu piłki, a Sven Ulreich zagrał wprost na głowę Dominika Kohra. Niemiec natychmiast zagrał do Burkardta, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z bramkarzem. 

Dziewięć minut później było już 2:0. Z rzutu wolnego dośrodkował Aaron Martin, piłkę przedłużył Anton Stach, a z bliska do bramki wbił ją Moussa Niakhate. FSV Mainz dominowało, miażdżyło Bayern i wydawało się, że kolejne gole są kwestią czasu.

Bayern rozbity przez FSV Mainz

I bramka padła, ale niespodziewanie dla mistrzów Niemiec, którzy na pierwszy strzał kazali czekać swoim kibicom aż do 30 minuty! Trzy minuty później Eric Choupo-Moting zagrał do Roberta Lewandowskiego, który kapitalnie przyjął piłkę z rywalem na plecach i bez problemu pokonał Robina Zentnera. Dla Polaka to już 34. gol w tym sezonie Bundesligi. Napastnik ustanowił też kolejny rekord rozgrywek.

Wściekły na swoich piłkarzy Nagelsmann w przerwie dał sygnał do ataku. Na boisku pojawili się Jamal Musiala i Leroy Sane, którzy zmienili Leona Goretzkę i Marcela Sabitzera. Chociaż Bayern nieźle zaczął drugą połowę i przez chwilę mogło się wydawać, że mimo wielkich problemów doprowadzi do remisu. 

Tak się jednak nie stało, a kolejnego gola strzelili gospodarze. W 57. minucie FSV Mainz wyprowadziło kontratak, piłkę w polu karnym otrzymał Leandro Barreiro, który uderzył na bramkę i miał mnóstwo szczęścia. Piłka po rykoszecie od Lucasa Hernandeza i Benjamina Pavarda wtoczyła się do bramki.

W kolejnych minutach FSV Mainz tworzyło kolejne okazje do zdobycia bramek, ale dobrych okazji nie wykorzystali m.in. Burkardt i Karim Onisiwo. Gospodarzom brakowało też szczęścia, bo po jednym z uderzeń Onisiwo piłka odbiła się od poprzeczki.

W końcówce swoją szansę miał też Lewandowski, ale tym razem uderzył niecelnie. Polak mógł tylko złapać się za głowę, bo to nie był dobry mecz ani jego, ani Bayernu. Chociaż Lewandowski strzelił gola, to w kolejnych minutach był niewidoczny, a koledzy nie potrafili wypracować mu strzeleckiej okazji.

Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Bayern jest liderem tabeli i ma xx przewagi nad Borussią Dortmund. FSV Mainz zajmuje dziewiąte miejsce z 42 punktami. Za tydzień Bayern zagra u siebie z VfB Stuttgart (niedziela), a FSV Mainz dzień wcześniej pojedzie do Berlina na mecz z Herthą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.