Przed tym spotkaniem Bayern Monachium (52 pkt) pewnie prowadził w tabeli Bundesligi z sześciopunktową przewagą nad drugą Borussią Dortmund (46 pkt), ale to wcale nie oznaczało, że w Monachium wszystko jest bezproblemowe. Ostatnia bolesna porażka 2:4 z VfL Bochum i z trudem uratowany remis z RB Salzburg (1:1) w Lidze Mistrzów zapaliły światełko alarmowe w stolicy Bawarii.
Powrotu do dobrej formy Bayern szukał w meczu, w którym jego rywalem był ostatni w tabeli Greuther Fuerth, który zdobył dotąd ledwie 13 punktów. Beniaminek w ostatnich tygodniach przestał być jednak chłopcem do bicia i w ostatnich sześciu meczach przegrał tylko raz. W Monachium chciał to potwierdzić.
Pierwsza połowa w starciu z "czerwoną latarnią" ligi była koszmarna w wykonaniu Bayernu, który nie był w stanie wykreować sobie ani jednej dobrej sytuacji strzeleckiej. Strzał celny na bramkę Greuther Fuerth padł dopiero w doliczonym czasie, gdy płaskie uderzenie Thomasa Muellera obronił Andreas Linde.
Co więcej, przed przerwą to goście byli groźniejsi. Jamie Leweling najpierw przegrał pojedynek ze Svenem Ulreichem, a następnie uderzeniem z dystansu nie zdołał pokonać bramkarza Bayernu. To jednak udało się Branimirowi Hrgocie, który w 42. minucie uderzył tak z rzutu wolnego, że piłka odbiła się od stojącego w murze Marcela Sabitzera i wpadła do siatki. Bayern po 45 minutach sensacyjnie przegrywał z Greuther Fuerth 0:1.
Druga część spotkania rozpoczęła się dla mistrzów Niemiec znakomicie. Już po 30 sekundach gry świetne długie podanie w pole karne zagrał Dayot Upamecano, Serge Gnabry zdążył do piłki tuż przed końcem boiska i dograł ją przed bramkę do Roberta Lewandowskiego, który dopełnił formalności, strzelając 27. gola w tym sezonie Bundesligi.
Gospodarze starali się iść za ciosem i dopięli swego po godzinie gry, gdy po ostrym, płaskim dośrodkowaniu Muellera fatalnie skiksował Nick Viergever i piłka odbiła się od nóg Sebastiana Griesbecka, po czym wylądowała w siatce. Bramka samobójcza stopera Greuther Fuerth dała Bayernowi prowadzenie 2:1.
Ambitni goście po tych dwóch ciosach jednak się nie załamali. Dążyli do wyrównania i byli tego bliscy, dwukrotnie trafiając w obramowanie bramki Svena Ulreicha. Najpierw strzałem z dystansu w słupek trafił Max Christiansen, a następnie po dobrej akcji przyjezdnych również na słupku zatrzymało się uderzenie z ostrego kąta Marco Meyerhofera.
W 82. minucie Bayern przypieczętował swoje zwycięstwo, znów za sprawą Roberta Lewandowskiego, który głową po dobrze rozegranym rzucie rożnym i zgraniu Niklasa Suele zdobył drugą bramkę w tym spotkaniu i 28. w sezonie.
Wynik na 4:1 po kontrataku ustalił w 90. minucie Eric Maxime Choupo-Moting, który trafił z bliska do siatki po płaskim dośrodkowaniu Serge'a Gnabry'ego.
Bayern Monachium długo się męczył, ale ostatecznie pokonał Greuther Fuerth 4:1 i umocnił się na prowadzeniu w tabeli Bundesligi. Kolejny mecz zespół Juliana Nagelsmanna rozegra w sobotę, gdy zmierzy się na wyjeździe z Eintrachtem Frankfurt.