Robert Lewandowski dał prawdziwy popis w starciu z rewelacyjnie spisującym się Koeln (przed tą kolejką zajmowało nadspodziewanie wysokie 6. miejsce) - napastnik Bayernu Monachium otworzył wynik spotkania już w 9. minucie, a gole numer 299 i 300 w Bundeslidze strzelił w 63. i 74. minucie. I w ten sposób umocnił się na szczycie klasyfikacji strzelców Bundesligi w tym sezonie, odjeżdżając Patrikowi Schickowi i Erlingowi Haalandowi, oraz przybliżył się do Gerda Muellera w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Bundesligi.
Biorąc pod uwagę to, ile goli strzela Lewandowski w ostatnich sezonach wydaje się, że jeśli zostanie w Bayernie Monachium (jego umowa wygasa po sezonie 2022/2023), to w końcu pobije największy rekord Gerda Muellera w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat. A jeszcze niedawno wdowa po Gerdzie Muellerze, Uschi, pytała Lewandowskiego, ile jeszcze rekordów zamierza zabrać jej mężowi. - Szczerze mówiąc, to nie jestem tego typu napastnikiem, który w każdym meczu myśli o kolejnych rekordach. Po prostu skupiam się na każdym kolejnym spotkaniu, żeby wypaść jak najlepiej. No i nie można za dużo myśleć o tego typu rekordach. To po prostu samo przychodzi, to taki automatyzm - odpowiedział Lewandowski, ale najbardziej konkretną odpowiedź daje na boisku.
Tempo Lewandowskiego jest iście piorunujące - w tym sezonie strzelił już 23 gole i do wyrównania własnego rekordu goli strzelonych w jednym sezonie (41) potrzebuje 18 goli w 15 meczach. Gdyby zachował obecne tempo 1,15 goli na mecz, to ten sezon skończyłby z 43 golami na koncie!