Od kilku miesięcy Erling Haaland znajduje się na celowniku największych europejskich klubów. Gwiazdor Borussii Dortmund był kuszony przez najsilniejsze marki, a obecnie mówi się, że najchętniej sprowadziłyby go do siebie Real Madryt i FC Barcelona.
Choć w grze o sprowadzenie Norwega są dwa największe hiszpańskie kluby, większą determinacją wydaje się wykazywać Real Madryt. W ostatnich dniach pojawiły się informacje, że władze "Królewskich" są gotowe wydać na transfer Haalanda nawet 400 milionów euro, co byłoby absolutnym rekordem.
Jak jednak informuje Fabrizio Romano, jeden z najbardziej cenionych dziennikarzy, Erling Haaland nie odejdzie zimą z Borussii Dortmund. Zdaniem Włocha, norweski piłkarz nadal nie doszedł do porozumienia z żadnym klubem. Co więcej, latem aktywuje się zapisana w umowie klauzula odejścia w wysokości 75 milionów euro, która obecnie wydaje się absurdalnie niska w porównaniu do wartości Norwega.
Jeśli Haaland odejdzie z Borussii, to dopiero latem. Ale ten scenariusz także nie jest pewny. Klub z Dortmundu zamierza włączyć się także do walki o zatrzymanie Norwega. Zdaniem "Bilda", władze klubu z Signal Iduna Park zamierzają przedstawić 21-latkowi nowy kontrakt, na mocy którego jego zarobki by zdecydowanie wzrosły.
Rozmowy w sprawie ewentualnego przedłużenia umowy przez Norwega mają ruszyć już w styczniu. Zgodnie z informacjami niemieckich mediów Borussia Dortmund będzie mogła liczyć na wsparcie jednego z głównych sponsorów - firmy Puma. Łącznie Norweg mógłby liczyć na roczną pensję w wysokości aż 24 milionów euro, z czego odzieżowy gigant płaciłby 1/3 tej kwoty.
Propozycja przedstawiona przez BVB ma mieć jednak okres ważności - klub będzie chciał, aby Haaland podjął ostateczną decyzję na temat swojej przyszłości maksymalnie do końca lutego. Jeśli jednak Norweg zdecyduje się zmienić otoczenie, Borussia będzie zmuszona do rozpoczęcia poszukiwań jego następcy.