Introwertyk, który zmienia się w killera, nagle zaatakował Lewandowskiego

Rywalizacja o koronę króla strzelców piłkarskiej Bundesligi przestała być pojedynkiem między Robertem Lewandowski i Erlingiem Haalandem. Na horyzoncie pojawił się ten trzeci. Patrik Schick z Bayeru Leverkusen strzelił w ostatnich trzech meczach osiem goli, ale Niemcy nazywają go "bohaterem tragicznym".

Schick strzela gole jak szalony. W tym sezonie zdobył już 16 bramek. Pobił tym samym klubowy rekord, jeśli chodzi o liczbę trafień na półmetku rozgrywek. Lepszy w rankingu strzelców jest tylko Robert Lewandowski - 18 goli. Trzecie miejsce zajmuje Erling Haaland z 13 trafieniami na koncie.

Patrik Schick został bohaterem tragicznym

25-letni Czech z Leverkusen szczególnie zaimponował w ostatnich trzech meczach, w których zdobył 8 bramek. Cztery wpakował w spotkaniu z Greuther Fuerth i po dwie w starciu z Eintrachtem Frankfurt i Hoffenheim. O ile jednak w tym pierwszym z wymienionych meczów Bayer cieszył się ze zwycięstwa (7:1), to w kolejnych dwóch stracił punkty mimo prowadzenia 2:0. Z Eintrachtem przegrał 2:5, a z Hoffenheim zremisował 2:2, tracąc bramki w odstępie 2.39 minuty w końcówce. To właśnie z tego powodu niemiecki magazyn "Focus" nazwał Schicka "bohaterem tragicznym". Choć w ostatnich trzech meczach Czech strzelał gola co 22 minuty, to jego zespół zdobył tylko cztery z dziewięciu możliwych punktów.

- Jest w wyjątkowej formie - mówi kapitan Bayer, Lukas Hradecky. - Zasługuje na wszystkie słowa pochwały, którymi jest obdarzany. To on nas utrzymuje na wysokim miejscu w tabeli.

Bayer jest obecnie trzeci z bilansem 28 punktów, ale jego strata do drugiej Borussii Dortmund (34 punkty) i pierwszego Bayernu Monachium (40 pkt) jest bardzo duża.

Schick strzela co 64 minuty

W całym sezonie Schick strzela co 64 minuty. Nieco lepszy jest pod tym względem Haaland, który trafia do 62 minuty. Na trzecim miejscu tej klasyfikacji jest Lewandowskim z golem co 75 minut.

Znakomita skuteczność Schicka to pewna sensacja. W ubiegłym sezonie napastnik, który przeszedł do klubu za 25 mln euro z Romy, zdobył ledwie 13 bramek we wszystkich rozgrywkach klubowych. A w barwach Bayeru rozegrał 36 meczów.

Przełomem dla młodego Czech okazał się turniej Euro 2020. Czesi spisali się rewelacyjnie, odpadając dopiero w ćwierćfinale. Schick miał ogromny udział w tym sukcesie. Z sześciu goli drużyny, zdobył pięć. Obok Cristiano Ronaldo (też 5 goli) był najskuteczniejszym piłkarzem turnieju.

W pamięci kibiców zapisał się szczególne gol Schicka w meczu ze Szkocją. Czech trafił do bramki z odległości 45,5 metra. Trafienie zostało wybrane na gola turnieju.

"Nieśmiały, cichy chłopiec" miał nie unieść presji gry w pierwszym składzie

- Poczułem się dumny, jakbym był jego ojcem, gdy strzelił tego gola - powiedział podczas Euro serwisowi The Athletic Tomas Trucha, który pracował z Schickiem, gdy trafił on jako 19-latek do Bohemiansu Praga. - Trener Roman Pivarnik ciągle namawiał go, by poprawiał swoje słabsze elementy gry. Trzy razy w tygodniu po treningu zostawałem z Patrikiem i pracowałem na jego strzałami, przyjęciem piłki - drogiazgami, które pomagają w dalszej karierze. Nigdy go do tego nie zmuszaliśmy, on sam chciał zostawać po treningu i ćwiczyć. Gdy zobaczyłem, jak strzela Szkocji gola, zobaczyłem to, nad czym pracowaliśmy.

Schick trafił do Bohemiansu na wypożyczenie, bo w Sparcie Praga - klubie, którego jest wychowankiem, nie potrafił się przebić do pierwszego składu. Trenerzy uważali, że "nieśmiały, cichy chłopak" nie podoła presji. - Gdyby został w Sparcie, nie byłby tym samym zawodnikiem, którym jest dziś. U nas z chłopca stał się mężczyzną - opowiadał Trucha. - Patrik jest introwertykiem, ale kiedy jest na boisku, staje się killerem. Ma ten "X factor", który pozwolił mu zabłysnąć, gdy tylko zadomowił się w klubie. Kibice Sparty Praga i Bohemiansu nie przepadają za sobą, więc kiedy Patrik dołączył do klubu, fani pytali się: "po cholerę go wzięliśmy". Potem gdy zaczął zdobywać bramki, przekonali się do niego i go pokochali.

- Wypożyczenie Schicka to najlepsze, co mogło się nam przytrafić - mówi z kolei Darek Jakubowicz, dyrektor Bohemiansu. - W Sparcie grał rzadko i nie wierzono w niego. Nie mieli cierpliwości, aby pozwolić mu się rozwinąć. W ciągu ostatnich 15 lat nie mieliśmy w Bohemiansie takiego zawodnika. Był u nas tylko rok, ale jestem dumny, że oglądaliśmy go w naszych barwach.

Jakubowicz wspomina, że już wtedy z klubem skontaktował się Paris St. Germain, który chciał pozyskać Schicka, ale nie wiedział, że jest on na wypożyczeniu. Ostatecznie jednak napastnik trafił do Sampdorii za 4 mln i zdobył dla niej 13 goli.

W Serie A Schick okazał się transferowym niewypałem

Po świetnym pierwszym sezonie w Serie A na Schicka zwrócił uwagę Monchi, dyrektor sportowy AS Romy. Hiszpan uważał 21-latka za "jeden z największych talentów w międzynarodowym futbolu". Dlatego zapłacił za niego 42 mln euro. Schick został drugim najdroższym piłkarzem w historii czeskiego futbolu. Pierwszym był Pavel Nedved.

Czech nie podbił jednak Serie A jak jego wielki rodak. Okazał się transferowym niewypałem. Przez dwa lata w Romie strzelił zaledwie osiem goli. - Jego transfer do Romy nastąpił zbyt wcześnie - mówi Trucha. - Trudno było mu wyjść ze swojej skorupy, a dodatkowo doszła jeszcze bariera językowa. To był zbyt duży przeskok. Kiedy przechodził przez kiepski czas w Romie, gra w kadrze była dla niego ucieczką. W drużynie narodowej prezentował stałą formę i uciszał krytyków.

W kadrze Schick strzelił w sumie 17 goli w 33 występach. Na czeskiej liście wszech czasów zajmuje 8. miejsce.

Roma po sezonie 2018/19 wypożyczyła Schicka do RB Lipsku. Rok później Czech znów trafił do Bundesligi, ale już na zasadzie transferu definitywnego. W Bayerze Leverkusen znalazł wreszcie tak potrzebną mu stabilizację. A ostatnio jego znakomite występy już zostały zauważone w Anglii, a media już piszą, że zainteresował się nim Arsenal.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.