Bayern uciekł spod topora. Niewidoczny Lewandowski biegał wściekły

Bayern Monachium pokonał u siebie FSV Mainz 2:1 w sobotnim meczu 15. kolejki Bundesligi i uciekł drugiej Borussii Dortmund na odległość sześciu punktów. Tym razem Robert Lewandowski był zupełnie niewidoczny, a w tych okolicznościach bohaterami Bayernu byli Kingsley Coman i Jamal Musiala.

Po zwycięskim Klassikerze Bayern Monachium miał już cztery punkty przewagi nad drugą Borussią Dortmund i siedem nad trzecim Bayerem Leverkusen. W sobotę Bawarczycy chcieli odjechać swoim najgroźniejszym rywalom, ale jasne było, że nie będzie o to wcale łatwo. Prowadzone przez Bo Svenssona Mainz jest pozytywnym zaskoczeniem tego sezonu. Drużyna z Moguncji zajmowało przed tą kolejką siódme miejsce w tabeli Bundesligi, walcząc o europejskie puchary.

Zobacz wideo Jest reakcja naczelnego "France Football" ws. Roberta Lewandowskiego

Sobotni mecz miał być także idealną okazją dla Roberta Lewandowskiego na pobicie kolejnego rekordu Gerda Muellera. Tym razem chodzi o bramki strzelone w Bundeslidze w jednym roku. Legendarny niemiecki napastnik w 1972 roku 42 takie trafienia. Polak natomiast miał ich przed tym meczem 40, więc mógł przynajmniej wyrównać ten wynik już w meczu z Mainz. Gdyby mu się to nie udało, to wciąż zostawały mu jeszcze dwie okazje, ponieważ do końca roku Bayern zmierzy się jeszcze z VfB Stuttgart i VfL Wolfsburg.

Do przerwy niespodzianka i wielka irytacja Lewandowskiego

Piłkarze Bayernu rozpoczęli dobrze, ale bardzo intensywnego kwadransa w swoim wykonaniu nie potrafili udokumentować golem. Dwukrotnie w dobrych sytuacjach meldował się Alphonso Davies, ale uderzając z pola karnego nie potrafił umieścić piłki z siatce. Później jednak do głosu doszli bardzo dobrze zorganizowani w pierwszej połowie goście. Dwoił się i troił w ofensywie Karim Onisiwo i to właśnie on w 21. minucie gry otworzył wynik spotkania. W składnej akcji zespołu Bo Svenssona z lewej strony pola karnego miękko przed bramkę dośrodkował piłkę Jonathan Burkardt, a Onisiwo głową z bliska nie dał Manuelowi Neuerowi żadnych szans.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Bayern zyskał po straconej bramce przewagę, ale miał ogromne problemy ze stworzeniem zagrożenia pod bramką Robina Zentnera. Zupełnie niewidoczny był Robert Lewandowski, który został zupełnie wyeliminowany z gry przez defensorów gości. Przy pustych trybunach Allianz Areny doskonale było widać i słychać zniecierpliwienie Polaka, który przez całe spotkanie praktycznie nie dochodził do pozycji strzeleckich. Dobrą sytuację miał za to Kingsley Coman, który po złym wyjściu z bramki Zentnera dostał piłkę kilka metrów przed bramką rywala, jednak i on został zablokowany przez jednego z rywali.

Coman i Musiala bohaterami, Bayern ucieka Borussii

Do przerwy było 0:1, a druga część spotkania rozpoczęła się od celnych strzałów głową Lewandowskiego i Comana, z którymi poradził sobie Zentner. Dobry początek drugiej połowy pozwolił jednak Bayernowi doprowadzić do remisu. W 53. minucie po znakomitym długim podaniu Corentina Tolisso sytuację sam na sam z bramkarzem Mainz wykorzystał Kingsley Coman, który płaskim strzałem umieścił piłkę między nogami Robina Zentnera. 

Będący w bardzo dobrej dyspozycji Coman dalej próbował zagrażać bramce rywala, w najlepszej akcji indywidualnej Francuz posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką. Jednak to nie on, a Jamal Musiala zapewnił Bayernowi prowadzenie w 74. minucie spotkania. Młody reprezentant Niemiec otrzymał piłkę na 16. metrze przed bramką Zentnera i płaskim precyzyjnym strzałem trafił na 2:1. 

Wynik do końca się już nie zmienił. Bayern Monachium i zupełnie niewidoczny w grze Robert Lewandowski nie zachwycili, ale pokonali FSV Mainz 2:1. Dzięki temu i remisowi Borussii Dortmund z VfL Bochum (1:1) przewaga drużyny Juliana Nagelsmanna nad BVB wzrosła do sześciu punktów. W następnym spotkaniu mistrzowie Niemiec już we wtorek zmierzą się na wyjeździe z VfB Stuttgart.

Więcej o:
Copyright © Agora SA