Nie tak wyobrażał sobie Paweł Wszołek swoją przygodę z Unionem Berlin, po tym jak przeszedł do niemieckiego klubu z Legii Warszawa na początku lipca 2021 roku. Po niemal półmetku sezonu pomocnik do tej pory nie zadebiutował w Bundeslidze, a jego jedynym występem pozostaje 17 minut, które dostał 27 października w II rundzie Pucharze Niemiec z Waldhof Mannheim (wygrana Unionu 3:1 po dogrywce)
Przed przejściem do niemieckiej drużyny Wszołek miał za sobą udany pobyt w Legii Warszawa. W trakcie grania w stolicy 29-latek sięgnął po dwa mistrzostwa Polski i był jednym z filarów drużyny. W Niemczech pomocnik kompletnie nie potrafi się odnaleźć i jest jednym z największych niewypałów transferowych w historii klubu.
Niemiecki "Bild" wziął pod lupę Pawła Wszołka, w wymowny sposób podsumowując przejście Polaka do klubu z Berlina. "To jeden z najdziwniejszych transferów Olivera Ruhnerta (dyrektor sportowy Unionu). Zatrudnił go do pracy nad systemem, w którym trener w ogóle go nie widzi. Jest podobnym przypadkiem do Endo (również zaledwie 1 mecz we wszystkich rozgrywkach), tyle, że po prawej stronie" - pisze dziennik.
"Wszołkowi pozwolono zagrać tylko w ostatnich minutach Pucharu Niemiec z Mannheim na pozycji bocznego obrońcy. Perspektywy: żadne. Wiele musiałoby się wydarzyć, aby Polak otrzymał szansę gry na swojej pozycji. Możliwe, że opuści klub już w styczniowym okienku transferowym" - dodali dziennikarze gazety.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Union gra najczęściej w systemie 1-3-5-2 (już 10 razy w obecnym sezonie Bundesligi), gdzie na bokach występuje dwóch wahadłowych - najczęściej Christopher Trimmel i Niko Giesselmann). Wszołek podczas swojego pobytu w Legii bardzo dobrze sprawdzał się w tej roli, ale w Niemczech wciąż musi czekać na swoją szansę.
Obecny kontrakt Wszołka z Unionem obowiązuje do końca czerwca 2023 roku. Portal transfermarkt,de wycenia polskiego piłkarza na 2 mln euro.