W czwartek władze Bayernu oficjalnie poinformowały, że Joshua Kimmich nie zagra do końca roku w żadnym oficjalnym meczu. Pomocnik mistrzów Niemiec opuścił już pięć spotkań, a teraz czeka go dłuższa przerwa.
Pod koniec listopada działacze poinformowali, że Kimmich zaraził się koronawirusem. 26-latek już od jakiegoś czasu był wtedy w izolacji, wiedział bowiem, że miał kontakt z osobami zakażonymi.
Co prawda w ostatnich dniach Kimmich otrzymał negatywny test i mógł skończyć izolację, ale okazuje się, że do futbolu prędko nie wróci. "Cieszę się, że moja izolacja dobiegła końca. Mam się dobrze, ale z powodu lekkiego nacieku w płucach nie jestem w stanie ćwiczyć na pełnych obrotach. Nie mogę doczekać się powrotu w styczniu" - powiedział Kimmich, cytowany w komunikacie na stronie Bayernu.
Po chwili potwierdził informacje na Instagramie. "Muszę uzbroić się w cierpliwość, nie wolno mi obciążać płuc z powodu lekkiego nacieku. Ostatnie trzy tegoroczne mecze obejrzę na kanapie, a od stycznia znowu będziemy razem" - napisał.
Joshua Kimmich był w centrum debaty w Niemczech, odkąd ujawnił, że nie chce przyjąć szczepionki z powodu "osobistych obaw". Pomocnik Bayernu był krytykowany i oskarżany o zaniedbywanie obowiązków jako wzór do naśladowania w kraju, który ma jeden z najniższych wskaźników szczepień w Europie (około 68 procent).
Niemcy znajdują się obecnie w epicentrum czwartej fali pandemii. W ostatnich dniach resort zdrowia przekazywał informacje o rekordowo wysokich liczbach nowych infekcji, co skłoniło ministra zdrowia Jensa Spahna do określenia obecnej sytuacji jako "krajowego stanu wyjątkowego".