Historia problemów z prawem Lucasa Hernandeza sięga aż do lutego 2017 roku. Wtedy to grający jeszcze wówczas w Atletico Madryt piłkarz pokłócił się na jednej z ulic stolicy Hiszpanii ze swoją partnerką Amelią Ossa Llorente. Para dość poważnie się poszarpała i w rezultacie obie strony dostały sądowy zakaz zbliżania się do siebie nawzajem na sześć miesięcy oraz przymusowe 30 godzin prac społecznych. Niedługo później jednak zakochani zdecydowali złamać ten zakaz i udali się wspólnie na miesiąc miodowy, za co zostali zatrzymani czerwcu 2017 roku.
Sprawa Hernandeza miała się zakończyć dopiero w tym roku. Francuz musiał stawić się 19 października w madryckim sądzie, ponieważ jego wniosek o zawieszenie kary został odrzucony. Piłkarz usłyszał, że musi odbyć karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Wydawało się, że zawodnik Bayernu nie uniknie kary, ale jego prawnicy złożyli apelację, która została pozytywnie rozpatrzona przez sąd wyższej instancji. Kara Hernandeza została zawieszona na cztery lata. Dodatkowo na Francuza została nałożona grzywna w wysokości 96 tysięcy euro.
Lucas Hernandez opuścił kilka spotkań na początku sezonu z powodu kontuzji, ale odkąd jest w pełni formy stał się podstawowym zawodnikiem drużyny Juliana Nagelsmanna. Francuz rozegrał jak do tej pory sześć spotkań w Bundeslidze i trzy w Lidze Mistrzów. Większość z nich rozpoczynał w pierwszym składzie, co przełożyło się na 694 minuty spędzone na boisku. Do tego 25-letni obrońca dorzucił jeszcze jeden występ w reprezentacji Francji, z którą triumfował niedawno w Lidze Narodów.