- Pierwsze słyszę - powiedział Robert Lewandowski we wtorek na konferencji prasowej reprezentacji Polski, gdy został zapytany o to, czy faktycznie chce przedłużyć kontrakt z Bayernem Monachium, odnosząc się do wiadomości dziennikarza "Bilda" Christiana Falka, który ostatnio sugerował, że kapitan reprezentacji Polski chętnie przedłużyłby kontrakt z Bayernem o kolejne dwa lata, czyli do połowy 2025 roku.
Obecna umowa Polaka z Bayernem jest ważna do końca czerwca 2023 roku. Nowe informacje ws. przyszłości Lewandowskiego przekazał dziennikarz stacji "Sport1" Florian Plettenberg w swoim podcaście "Meine Bayern-Woche". Według niego nie ma obecnie żadnych dyskusji ani oznak dotyczących przedłużenia kontraktu z Bayernem przez Lewandowskiego.
W związku z tym szefowie Bayernu chcieliby poczekać i zobaczyć, jak rozwinie się w najbliższych miesiącach sytuacja dotycząca Erlinga Haalanda, którego niemieckie media upatrują jako następcę Polaka. W przypadku ewentualnego sprowadzenia Haalanda, Lewandowski nie mógłby dłużej zostać w ekipie z Monachium.
Norweski napastnik mimo ważnego kontraktu z Borussią Dortmund aż do końca czerwca 2024 roku, może ją opuścić w letnim oknie transferowym za zaledwie 75-90 mln euro, czyli, tyle ile wynosić będzie wówczas klauzula. Według informacji Plettenberga, decyzja o tym, gdzie Haaland przejdzie w lecie przyszłego roku jest całkowicie otwarta. Większość czołowych europejskich klubów jest zainteresowana pozyskaniem norweskiego napastnika. W spekulacjach transferowych najczęściej wymienianym kierunkiem dla Haalanda jest liga hiszpańska, a Bayern Monachium może nie być w stanie rywalizować na płaszczyźnie finansowej z innymi drużynami z lig Top 5.