Zresztą "Sky Sports" nie jest pierwszy, bo już miesiąc temu o transferze Karima Adeyemiego do mistrza Niemiec pisał "Bild". To piłkarz, którego kibicom Bayernu raczej nie trzeba przedstawiać. Powinni go kojarzyć, bo 19-latek w latach 2009-2011 uczył się futbolu właśnie w Monachium, w akademii Bayernu.
- Byłem wtedy jeszcze dzieckiem i nie należałem do najspokojniejszych. To nie spodobało się Bayernowi i postanowili mnie wyrzucić. Nie wydaje mi się, żebym miał problemy z dyscypliną, może byłem trochę naburmuszony. Teraz chcę jednak pokazać Bayernowi, co potrafię, kim jestem i że błędem było wyrzucenie mnie. To tylko mnie napędza - mówił kilka miesięcy temu Adeyemi.
19-letni napastnik w tym sezonie statystyki ma znakomite. W 16 meczach dla Red Bulla Salzburg strzelił 11 goli i zaliczył dwie asysty. Nie jest jednak powiedziane, że trafi akurat do Bayernu, bo choć "Sky Sports" informuje, że monachijski klub zaczął rozmowy z agentem piłkarza, to w kolejce po Adeyemiego ustawiają się też Liverpool, Borussia Dortmund oraz RB Lipsk.
Niemieckie media piszą, że Adeyemi w Bayernie mógłby zastąpić Roberta Lewandowskiego. Ale też nie wszystkie, bo w poniedziałek Christian Falk z "Bilda' informował, że polski napastnik może zostać w Monachium nawet do 2025 roku. Pod jednym warunkiem: że Bayern dałby znać Lewandowskiemu, że nadal chce na niego stawiać i że to on będzie pierwszym napastnikiem w klubie.
Na razie tak właśnie jest. Lewandowski w tym sezonie goni kolejne rekordy. Jest w wybitnej dyspozycji. W 10 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach zdobył już 13 bramek, z czego dwie ostatnie w środowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Dynamo Kijów (5:0). Jego kontrakt z Bayernem ważny jest do czerwca 2023 roku.