Kamil Grabara był kolejnym gościem Łukasza Wiśniowskiego i Jakuba Polkowskiego w programie "Foot Truck". 22-letni bramkarz FC Kopenhaga od dawna znany jest z tego, że nie gryzie się w język. I tym razem też się nie gryzł. W kontekście kolegi po fachu - 12 lat starszego Rafała Gikiewicza, bramkarza Augsburga, który sam w mediach nie ukrywa frustracji z faktu, że Paulo Sousa pomija go przy powołaniach do reprezentacji Polski.
- Nie mam nic do tego gościa, ale on jest wszędzie zapraszany, może dla beki albo dla kontrowersji - nie wiem. Ale szkoda mi go trochę, bo to jest dorosły facet i powinien trochę inaczej patrzyć na świat - wypalił w pewnym momencie Grabara. A chwilę wcześniej o Rafale Gikiewiczu powiedział tak: - On myśli, że jest fajny. Ale ja nie chciałbym, by po tym "Foot Trucku" on poczuł się zbyt ważny, że ja o nim mówię. Bo ja mogę być wkur*****cy, ale on jest pięć razy bardziej.
Grabarze nie podobają się opinie, które Gikiewicz wygłasza na temat innych piłkarzy. - Fajnie jak masz jaja wymieniać kogoś z nazwiska. Ale nie możesz mówić, że Dawid Kownacki ch*** grał w drugiej Bundeslidze i jedzie na kadrze. Nie możesz powiedzieć do gościa, który robi podcast, że Płacheta zagrał od ciebie tylko 210 minut więcej w tym sezonie. To są obcesowe rzeczy. To jest po prostu niesmaczne z jego ust. To, w jaki sposób on dedukuje i co on tam obwieszcza światu... Sam sobie robi krzywdę, nie wiedząc o tym. Gdyby mówił tak o mnie, mógłby dostać w tubę - stwierdził Grabara.
I po chwili jeszcze przyznał, że w trakcie swojej kariery nigdy nie spotkał się w szatni z kimś takim jak Gikiewicz. - Nikt nie był na tyle odważny albo głupi, żeby coś takiego robić - powiedział. - Skoro po każdych powołaniach ma pretensje, że nie jedzie, to co by było, gdyby pojechał? - zapytał wymownie 22-latek.