Borussia Dortmund słynie z dobrej akademii i fantastycznego skautingu. Od wielu, wielu lat schemat jest ten sam. BVB pozyskuje młodych, zdolnych piłkarzy, a następnie ich rozwija, by sprzedać ich później z dużą przebitką. Przykłady? Shinji Kagawa kosztował około 300 tysięcy euro, by po dwóch latach sprzedać go do Manchesteru United za 16 milionów euro. Mario Goetze, wychowanek Borussii, został sprzedany do Bayernu Monachium za 37 milionów euro. Robert Lewandowski kosztował 3,5 mln, a odpłacił się 103 golami i 42 asystami. Z kolei Łukasz Piszczek trafił do Dortmundu za darmo, a dziś jest legendą. Wszystko wskazuje, że za rok Borussia zarobi ogromne pieniądze na Erlingu Haalandzie, który kosztował zaledwie 20 milionów euro. Zaledwie, jeśli spojrzymy na jego obłędne statystyki - 63 gole i 18 asyst w 64 spotkaniach - i pomyślimy o przyszłym zysku. I tak jeszcze długo moglibyśmy wymieniać.
Słowa uznania należą się przede wszystkim Michaelowi Zorcowi, który od ponad 20 lat pełni rolę dyrektora sportowego. W podcaście "Einfach Fussball" Niemiec został poproszony o wybranie najlepszego transferu do klubu, jaki przeprowadził. Nie wskazał jednak żadnego z piłkarzy.
- Nie mam wątpliwości, że moim najlepszym pomysłem okazało się zatrudnienie Juergena Kloppa. Kształtował z nami epokę, która jest i była wyjątkowa. Ba, będzie trudna do powtórzenia. To był okres, który w całej, ponad 100-letniej, historii Borussii, rzadko miał miejsce - przyznał Zorc.
I faktycznie, trzeba przyznać, że zatrudnienie Kloppa okazało się strzałem w dziesiątkę. Niemiec pracował w Dortmundzie w latach 2008-2015. Z drużyną zdobył między innymi dwa mistrzostwa Niemiec oraz puchar kraju. A w 2013 roku awansował do finału Ligi Mistrzów, przegranego 1:2 z Bayernem Monachium.