Początek sezonu Augsburga w Bundeslidze pozostawia sporo do życzenia. Zespół prowadzony przez Markusa Weinzierla przegrał 0:4 na inaugurację z TSG Hoffenheim, a później bezbramkowo zremisował z Eintrachtem Frankfurt. Pozytywną informacją dla polskich kibiców jest obecność Roberta Gumnego oraz Rafała Gikiewicza w podstawowym składzie drużyny pochodzącej z Bawarii.
Spotkanie z Bayerem Leverkusen już od początku nie układało się po myśli Rafała Gikiewicza. Bramkarz skapitulował już po raz pierwszy w trzeciej minucie, kiedy Iago przelobował Gikiewicza, chcąc wybić piłkę poza boisko. 11 minut później samobója strzelił Florian Niederlechner, który niefortunnie interweniował w polu karnym i zmylił byłego bramkarza Śląska Wrocław. 30-latek później strzelił gola na 1:2, dzięki czemu Augsburg miał kontakt z rywalem.
W drugiej połowie strzelał już tylko Bayer. W 75. minucie Robert Gumny nie był w stanie powstrzymać Patrika Schicka, który później nie dał szans Gikiewiczowi na skuteczną interwencję. Sześć minut później Kerem Demirbay zagrał piłkę w stronę graczy ofensywnych, a Rafał Gikiewicz ruszył w jej stronę, aby przerwać groźną akcję Bayeru. Szybciej przy piłce znalazł się Florian Wirtz, który minął bramkarza i bez większego problemu trafił do pustej bramki.
Rafał Gikiewicz nie ukrywał swojej wściekłości po zakończeniu meczu w rozmowie ze Sky TV oraz oficjalną stroną Augsburga. "Mieliśmy świetną okazję w pierwszej minucie, ale jej nie wykorzystaliśmy. Popełniliśmy wiele błędów, osiem straconych bramek u siebie to nie jest dobry wynik, ale radziliśmy sobie lepiej, niż z Hoffenheim. Musimy działać mądrzej i nie możemy tak łatwo tracić bramek. To boli, ale teraz mamy dwa pieprzone tygodnie, aby się poprawić" – powiedział Gikiewicz.