Hansi Flick po odejściu z Bayernu Monachium został latem selekcjonerem reprezentacją Niemiec. Zastąpił na tym stanowisku Joachima Loewa, który prowadził kadrę narodową przez 15 lat. - Jesteśmy reprezentacją Niemiec. Wszyscy chcemy znów być faworytami i wygrywać nasze mecze. Chcemy wrócić na szczyt - zapowiedział Flick w rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung".
Nowy selekcjoner Niemców pełni swoją funkcję oficjalnie od 1 sierpnia, ale o tym, że obejmie drużynę narodową, było wiadomo sporo wcześniej. - Nawet nie wiem dokładnie, gdzie byłem 1 sierpnia. Wtedy była to tylko oficjalna inauguracja, ale gdy pod koniec maja podpisałem kontrakt, mój telefon eksplodował. Miałem 600 wiadomości w ciągu jednego dnia, dwa razy więcej niż po wygraniu Ligi Mistrzów. To szalone - opowiadał były trener Bayernu, który przyznał, że podjął decyzję o odejściu z Monachium również dość niespodziewanie dla samego siebie.
- Nigdy moim zamiarem nie było odejście z Bayernu i zostanie trenerem reprezentacji. To nie było planowane. Decyzję podjąłem 23 lutego po wygranej 4:1 z Lazio. Chcę, żeby było jasne - kiedy zdecydowałem się opuścić Bayern, nie było jeszcze wiadomo, czy Joachim Loew latem odejdzie. I wcale się nie cieszyłem, gdy ogłosił on swoje odejście, gdyż życzyłem mu dobrego zakończenia na mundialu w Katarze - zaznaczał Flick.
56-letni szkoleniowiec nie ukrywa, że miał również oferty z innych wielkich klubów. Media informowały między innymi, że starała się o niego FC Barcelona. - Nie podam żadnych nazw i nazwisk, ale owszem, miałem inne propozycje. Odbyłem dwie wideorozmowy z bardzo dużym klubem, bezpośrednio z jego prezydentem, co było niezwykle ekscytujące. Rozmowa była pełna szacunku, moje możliwości w tym klubie byłyby ogromne - wspominał Niemiec.
Niemniej jednak, Flick odrzucił tę propozycję. - Pojawiła się wyjątkowa szansa, aby zostać selekcjonerem reprezentacji Niemiec. Oczywiście Oliver Bierhoff dowiedział się o innych zapytaniach i wywarł na mnie niewielką presję, ale muszę przyznać, że podjąłem dobrą decyzję - tłumaczył.
W wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung", Hansi Flick odniósł się także do zmarłej niedawno legendy niemieckiej piłki i Bayernu Monachium - Gerda Muellera.
- Gerd Mueller był moim wielkim idolem. Nawet mam w głowie obrazki z mistrzostw świata w 1970 roku, gdy miałem pięć lat, a gole strzelał właśnie Mueller. Odtąd byłem fanem Bayernu jak mój ojciec. Grając w piłkę, zawsze chciałem być Gerdem Muellerem, aczkolwiek z biegiem lat ofensywna jakość trochę wyparowała - żartował.
- Pierwszym turniejem, który obserwowałem w pełni świadomie, były jednak mistrzostwa świata w 1974 roku i oczywiście zwycięski gol Gerda Muellera w finale. Mecz był po południu i pamiętam, że oglądaliśmy go w restauracji. Potem było triumfalny marsz przez całą wioskę, który trwał pięć minut - wspominał Flick.