Lewandowski na nowej pozycji w Bayernie. Nagelsmann wprowadza wielkie zmiany

Dawid Szymczak
Odeszła legenda i bohaterowie ostatnich lat, przyszedł nowy trener, a w fotelu rozsiadł się nowy prezes. Przed Bayernem Monachium sezon przejściowy, choć to nie zwalnia go z wygrywania. A Robert Lewandowski? Jego rola też może się zmienić, ale on od dawna jest odporny na wszelkie wstrząsy.

Za Robertem Lewandowskim bardzo krótkie przygotowania. Bayern Monachium wznowił treningi 7 lipca, ale on dołączył do zespołu dopiero trzy tygodnie później, bo po mistrzostwach Europy wyjechał jeszcze na urlop. Gdy wrócił, zaczął od ćwiczeń w siłowni, a w klubie znów nie mogli się nachwalić jego profesjonalizmu. Mimo wakacji był w znakomitej formie. Pierwszego dnia po powrocie do Monachium spotkał się też z Julianem Nagelsmannem, rozmawiali blisko pół godziny. Zdaniem niemieckich dziennikarzy, nowy trener Bayernu szykuje ustawienie, w którym Lewandowski nie będzie najbardziej wysuniętym zawodnikiem, a przed sobą będzie miał wąsko grających skrzydłowych. Dzięki temu Polak miałby częściej angażować się w rozgrywanie piłki i wchodzić w rolę "fałszywej dziewiątki". 

Zobacz wideo

- Robert Lewandowski w tym systemie jest nie tylko w polu karnym. Będzie dużo razy przy piłce, bo będzie też często wychodził daleko do piłki. Dzięki temu zawodnicy tacy jak: Serge Gnabry czy Leroy Sane lub "ósemka" będą mogli wiele razy być w polu karnym. Taką grę bardzo trudno się broni rywalom, bo środkowi obrońcy gdy będą chcieli podwoić Lewandowskiego, to łatwiej wtedy urwać się skrzydłowym - analizował Benjamin Eta, trener Bremer SV, który będzie rywalem Bayernu w I rundzie Pucharu Niemiec. Mecz miał się odbyć w zeszły weekend, ale został przełożony ze względu na pozytywne wyniki testów koronawirusowych w piątoligowym zespole.

Zmiany nie powinny być jednak rewolucyjne. Pep Guardiola kilka lat temu również namawiał Lewandowskiego do wychodzenia z pola karnego i grania bliżej skrzydłowych. Skuteczności Polaka to nie zaszkodziło. Zresztą, ostatnie sezony pokazują, że nic nie jest w stanie go zatrzymać: seryjnie strzelał gole w najbardziej ponurym okresie za Niko Kovaca, strzelał przed pandemią i po pandemii, przed kontuzją kolana i po niej, w zeszłym sezonie rekordowo często - 41 razy w Bundeslidze, najwięcej w historii. Trudno uwierzyć, że w tym sezonie miałby znów polować na ten rekord. - Choć on zawsze ma w głowie cel, do którego dąży. Nauczyć się perfekcyjnie wykonywać karne? Odhaczone. Poprawić rzuty wolne? Odhaczone. Zostać królem strzelców Bundesligi? Odhaczone. Liga Mistrzów? Odhaczone. Przegonić Gerda Muellera? Odhaczone. Zaraz znowu coś wymyśli - twierdzi Marek Kalitowicz, przyjaciel Roberta Lewandowskiego ze szkolnej ławki

Bayern Monachium nie wygrał żadnego sparingu, ale Julian Nagelsmann ma wytłumaczenie

- Potrzeba trochę czasu, zanim to wszystko znowu odpali. Ale to zupełnie normalne. Kiedy wy, dziennikarze, wracacie po czterech tygodniach wakacji, też nie zawsze od razu znajdujecie literę "L" na klawiaturze. Z piłkarzami jest podobnie - barwnie tłumaczył słabe wyniki w okresie przygotowawczym Julian Nagelsmann. Z czterech meczów Bayern przegrał trzy - 0:2 z Borussią Moenchengladbach, 2:3 z FC Koeln i 0:3 z Napoli, a jedno spotkanie zremisował - 2:2 z Ajaksem. Zrobiło się nieco nerwowo, bo Bayern jeszcze nigdy nie podchodził do sezonu bez wygranego sparingu. Ale i okoliczności łagodzących jest całkiem sporo. Z wyjątkiem pierwszej połowy meczu z Napoli, Bayern grał bez uczestników mistrzostw Europy, którym potrzebny był odpoczynek. Na spotkanie z Napoli i tak wyszli niemal prosto z leżaków, raptem po kilku treningach, a zagrali całkiem nieźle. Do przerwy było 0:0, wszystkie gole padły, dopiero gdy na boisku pojawił się "Bayern B".

Nagelsmann w pierwszych tygodniach w Monachium zachowywał się jak juror w talent show: każdy piłkarz miał szansę, by przekonać go do siebie. Udało się choćby Tanguy’owi Nianzou - środkowemu obrońcy, Omarowi Richardsowi i Josipowi Stanisiciowi - lewym obrońcom oraz dwóm osiemnastoletnim środkowym pomocnikom - Torbenowi Rheinowi i Armindo Siebowi. Może nie będą decydować o sile Bayernu już w tym sezonie, ale zapracowali na włączenie do kadry i kolejne szanse. Mimo to, spadek jakości w pierwszej drużynie jest zauważalny.

Oliver Kahn, nowy prezes Bayernu, przekonuje wprawdzie, że drużyna jest "doskonała i gotowa" oraz że "to zespół, który zdobył siedem pucharów w ostatnich dwóch latach", ale wydaje się zapominać, że w ostatnich dwóch latach odeszli Thiago, Philippe Coutinho, Ivan Perisić, David Alaba, Jerome Boateng i Javi Martinez. Transferowy bilans wychodzi na minus, tym bardziej że ze sprowadzonych w ostatnim czasie piłkarzy w pierwszym składzie odnajdą się tylko Dayot Upamecano, Leroy Sane i Jamal Musiala. Pożytecznym zmiennikiem jest Eric Maxim Choupo-Moting. Cała reszta - Douglas Costa, Tiago Dantas, Alvaro Odriozol, Bouna Sarr czy Marc Roca - Bayernu nie zbawiła. I raczej nie zbawi. Kilku w klubie już nie ma, a cierpliwość wobec kolejnych powoli się kończy.

Nagelsmann na razie nie narzeka, jak w poprzednim sezonie Hansi Flick, który potrafił wprost powiedzieć, że "wszyscy wiedzą, że skład pod względem jakości w poprzednim sezonie był lepszy". Flick uderzał w ten sposób w Hasana Salihamidzicia, dyrektora sportowego Bayernu, z którym był skonfliktowany, ale jego teza była prawdziwa. W tym sezonie - po odejściu Alaby, Martineza i Boatenga - kadra jest jeszcze węższa. Josua Kimmich i Leon Goretzka właściwie nie mają zmienników, dlatego Bayern interesuje się Marcelem Sabitzerem, ofensywnym pomocnikiem RB Lipsk, któremu w przyszłym roku wygasa kontrakt. Przygotowywania do sezonu Nagelsmannowi utrudniały też kontuzje Alphonso Daviesa i Lucasa Hernandeza, ale 34-letni trener miał być na problemy kadrowe przygotowany i zdaniem bawarskich mediów rozumie ograniczenia finansowe wywołane pandemią.

Zmiany, zmiany, zmiany. Tak poważnych nie było w Bayernie od 1979 r.

Nagelsmann ma o tyle trudniej, że w pierwszych tygodniach w klubie nie mógł liczyć na pomoc trenera Hermanna Gerlanda, który był w sztabie niemal wszystkich ostatnich trenerów (oprócz Niko Kovaca) i przez blisko 30 lat zapracował w Bayernie na status legendy. Odszedł jednak po poprzednim sezonie razem z Miroslavem Klose, ponieważ nie było im po drodze z Hasanem Salihamidziciem. Spekuluje się, że dołączy do sztabu Hansiego Flicka w reprezentacji Niemiec. A to nie koniec zmian w Bayernie: nowy trener, nowi asystenci, do tego nowy prezes - Oliver Kahn i początek ery bez Uliego Hoenessa i Karla-Heinza Rummenigge. Tak masowych zmian nie było w klubie od 1979 r., a to sprawia, że przed Bayernem sezon przejściowy. 

Wciąż mowa jednak o ligowym hegemonie, który w poprzednim sezonie zdobył dziewiąte mistrzostwo z rzędu i w tym roku nie będzie zwolniony z obowiązku wygrywania. Nagelsmann chce potwierdzić swoje umiejętności w wielkim klubie, a piłkarze Bayernu spróbują zdobyć dziesiąte mistrzostwo Niemiec z rzędu. Jeśli im się uda, będą najdłużej panującym mistrzem w historii pięciu najlepszych europejskich lig.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.