Erling Haaland jest zdecydowanie jednym z najbardziej pożądanych zawodników na rynku transferowym. Napastnik Borussii Dortmund imponuje niezwykłymi statystykami pomimo swojego młodego wieku. Norweg ma dopiero 20 lat, a bije już kolejne rekordy w Bundeslidze czy Lidze Mistrzów. W poprzednim sezonie napastnik rozegrał 41 spotkań we wszystkich rozgrywkach, w których zdobył 41 bramek i zaliczył 12 asyst. Do tego ma na swoim koncie już 12 występów w reprezentacji Norwegii, w których zanotował siedem trafień.
Według ostatnich doniesień dziennika "Daily Mirror" w grze o Erlinga Haalanda liczy się już tylko Chelsea. Na transfer Norwega bardzo mocno naciska Thomas Tuchel, a właściciel klubu Roman Abramowicz jest w stanie wydać na napastnika nawet 175 milionów euro. Innych zainteresowanych klubów, jak chociażby Real Madryt nie stać na wydanie takiej kwoty.
Problemem dla Chelsea jest jednak ogromna prowizja, jaką ma żądać za pośredniczenie w transferze agent Haalanda - Mino Raiola. Według informacji przekazanych przez niemieckiego dziennikarza Maxa Bielefelda w podcaście "Transfer Update - Die Show" Holender chce wynegocjować dla siebie rekordowe 40 milionów euro. To może być już spory problem nawet dla Romana Abramowicza, ponieważ do prowizji dla agenta i kwoty transferowej trzeba jeszcze dodać rekordową z pewnością pensję dla zawodnika.
Wszystko wskazuje więc na to, że potwierdzi się to, co powtarzają cały czas władze Borussii Dortmund i Haaland pozostanie w klubie na przyszły sezon. Wtedy Chelsea spróbowałaby prawdopodobnie ściągnąć na Stamford Bridge Danny'ego Ingsa, o czym w ostatnim czasie pisały angielskie media. Napastnik Southampton miałby być opcją na przyszły sezon, a klub włączyłby się do walki jeszcze raz w następnym letnim okienku transferowym.