Rafał Gikiewicz wydał oświadczenie po fali hejtu. "Agresja wyczerpująca znamiona przestępstwa"

Rafał Gikiewicz wydał oświadczenie, które odnosi się do fali hejtu, jaka wylała się na niego po sobotnim meczu przeciwko Robertowi Lewandowskiemu.

Po zakończeniu sobotniego meczu Bayernu z Augsburgiem (5:2) w mediach społecznościowych Rafał Gikiewicz został zaatakowany w mediach społecznościowych. - Nie rozumiem tego polskiego szamba - przyznał polski bramkarz w rozmowie na kanale "Prawda Futbolu", gdzie dodał, że wyciągnie konsekwencję od hejtujących go osób. - Co do tego szamba, to od tej chwili już mało mnie bawią te wszystkie komentarze i jechanie po mnie czy mojej rodzinie. Wyciągnę konsekwencje z każdej wiadomości, która obraża mnie i moich bliskich. Ja jestem otwartym gościem, można sobie pożartować, mam do siebie ogromny dystans, ale nie pozwolę, żeby ktoś, Janusz na kanapie, obrażał mnie i moją rodzinę. Nie jesteśmy anonimowi w Internecie i musimy sobie z tego zdawać sprawę. To jest lekkie przegięcie pały na Twitterze czy w innych mediach społecznościowych - mówił Gikiewicz, który w sobotę robił wszystko, by zatrzymać Lewandowskiego.

Zobacz wideo Robert Lewandowski pobił rekord Gerda Muellera! "Historia dzieje się na naszych oczach" [ELEVEN SPORTS]

Ale nie zatrzymał. W 90. minucie Lewandowski w końcu pokonał Gikiewicza i zdobył 41. bramkę w tym sezonie Bundesligi, bijąc tym samym legendarny rekord Gerda Muellera. A Lewandowski później sam przyznał, że gdyby na podstawie tego meczu napisać scenariusz, byłby to film hollywoodzki. - W pewnym momencie śmiałem się już sam do siebie. Zacząłem się zastanawiać, czy ten rekord w ogóle jest do pobicia. Koledzy mnie szukali, czasem na siłę, strzelałem z lewej, z prawej, głową… Nie wpadało. Na początku drugiej połowy, gdy nie stwarzaliśmy już tak wielu okazji, wydawało mi się, że się nie uda. Ale w ostatnich piętnastu minutach wiara wróciła. Udało się! - cieszył się Lewandowski, który w poniedziałek pojawił się na konferencji prasowej w Opalenicy, gdzie reprezentacja Polski rozpoczęła przygotowania do Euro.

Gikiewicz wydał oświadczenie. "Wkładam w to całe serce"

Wydawało się, że emocje już opadły. Ale no właśnie - wydawało, bo Gikiewicz we wtorek po południu wrzucił na Twittera oświadczenie, w którym znowu odniósł się do obraźliwych wpisów. "Sport to moja pasja i praca. Wkładam w to całe serce. Zawsze będę wdzięczny za konstruktywną krytykę, po części to ona doprowadziła mnie do zawodowego sportu i pozwala stale się rozwijać. Obraźliwe, wulgarne słowa kierowane pod moim adresem na forach bądź w wiadomościach prywatnych w ostatnich dniach są natomiast niczym innym, jak zwykłą agresją wyczerpującą znamiona przestępstwa, wobec której wyrażam zdecydowany sprzeciw" - pisze Gikiewicz w oświadczeniu, które opublikował na Twitterze.

"Faktem jest, że Internet wbrew pozorom nie jest miejscem, w którym każdy pozostaje anonimowy. Obecnie obowiązujące przepisy prawa przewidują metody pozwalające na ustalenie tożsamości autorów obraźliwych wpisów czy gróźb. Z tych względów zdecydowałem się uświadomić osoby, które być może nie do końca zdają sobie sprawę z konsekwencji dopuszczania się tzw. hejtu w Internecie, który wyczerpuje znamiona przestępstwa znieważenia, zniesławienia czy nawet gróźb karalnych" - dodał Gikiewicz, a na kolejnym zdjęciu zamieścił art. 24 kodeksu cywilnego, który mówi, że "ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności, ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.