Legenda Bayernu wskazuje idealnego partnera dla Roberta Lewandowskiego. Transfer?

Skoro Timo Werner nie sprawdza się w Chelsea, mógłby wrócić do Niemiec? Tak twierdzi Lothar Matthaeus, który przypisuje 25-latka do Bayernu Monachium. Zdaniem mistrza świata z 1990 roku piłkarz byłby idealnym partnerem dla Roberta Lewandowskiego.

- Wszystkim znana jest moja słabość do Timo Wernera i nie chcę przez to powiedzieć, że Leroy Sane nie jest świetny. Ale odnoszę wrażenie, że [Oliver] Kahn postrzega Wernera jako piłkarza, który mógłby lepiej pasować do tego klubu pod wieloma względami. Jest elastyczny na boisku, jego charakter stanowi nieco większe wyzwanie - napisał Lothar Matthaeus w "Sport BILD". Dodatkowym atutem ma być przejęcie Bayernu Monachium przez Juliana Nagelsmanna, który współpracował z napastnikiem Chelsea w RB Lipsk. 

Zobacz wideo Michniewicz ujawnił, kto jest na szczycie jego listy życzeń. „Nikt poważnie nas nie traktuje”

Timo Werner wróci do Niemiec? Czy Nagelsmann wpłynie na przyszłość piłkarza?

Wciąż mówi się o braku skuteczności Timo Wernera w Chelsea. Napastnik przeszedł do Anglii w ostatnim letnim okienku transferowym. W tym sezonie rozegrał 47 meczów, w których strzelił 12 goli, jednak wiele szans zmarnował. W ostatnim czasie najgłośniej było o jego pudle w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów z Realem Madryt

Dlatego Lothar Matthaeus widzi 25-latka w Bayernie Monachium. - Może grać za Robertem Lewandowskim. Z tyłu lub na skrzydłach. Obecnie współpracuje z trenerem Thomasem Tuchelem. W ostatnich 26 meczach Premier League strzelił tylko sześć goli. Nie spełnia oczekiwań - podsumowuje 60-latek. 

Dlaczego Bayern Monachium byłby dobrym rozwiązaniem dla Wenera? Już oficjalnie wiadomo, że po obecnym sezonie Bawarczyków prowadzić będzie jeszcze obecny trener RB Lipsk, Julian Nagelsmann. Niemieckie media powołują się na bardzo dobrą współpracę szkoleniowca z Wernerem. - Jest świetnym sportowcem. Chciałbym mieć go przy sobie, ale rozumiem też stronę Timo - mówił w czerwcu ubiegłego roku 33-latek. 

Timo Werner przełamał się w środowym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Pierwsza bramka 25-latka nie została uznana, ponieważ złamał linię spalonego. Jednak kilka minut później świetnym rajdem popisał się N'Golo Kante, po czym dograł do Kaia Havertza, który przerzucił piłkę nad bramkarzem Realu. Ta odbiła się od poprzeczki i spadła na głowę Wernera, któremu nie pozostało nic innego, jak wbić ją do pustej bramki. Ostatecznie Chelsea wygrała w rewanżu 2:0.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.