Julian Nagelsmann został we wtorek najdroższym trenerem w historii futbolu. Jego umowa z RB Lipsk obowiązuje do 30 czerwca 2023 roku, dlatego też Bawarczycy musieli zapłacić za jego zerwanie. Jak poinformowały niemieckie media, sprowadzenie 33-latka na Allianz Arena to koszt około 23-25 miliony euro. Wcześniej rekordowa kwota za sprowadzenie trenera wynosiła 15 milionów euro - tyle w 2011 roku Chelsea musiała zapłacić FC Porto za Andre Villasa-Boasa.
Nagelsmann rozpoczynał karierę trenerską w Hoffenheim, z którym przeszedł wszystkie szczeble - od młodzieżowego do seniorskiego. Rozpoczęcie przez niego pracy w zespole z Sinsheim zbiegło się z przybyciem do klubu Eugena Polanskiego, czyli jedynego Polaka mającego możliwość współpracy z nowym trenerem Bayernu Monachium w czasie dorosłej kariery (w Hoffenheim U-19 pracowali z nim Robert Janicki i Leon Jankowski).
- Juliana znam bardzo długo. Poznaliśmy się wcześniej niż został moim trenerem, bo jako młody chłopak robił obserwacje treningów poprzednich szkoleniowców TSG. Później prowadził zespół U-19. Wielokrotnie, jak miałem trochę wolnego czasu, oglądałem zajęcia jego drużyny. I już wtedy widać było, że robi pewne rzeczy inaczej, że ma pewne idee - powiedział Polanski podczas wywiadu na kanale Sebastiana Staszewskiego "Po Gwizdku".
Były pomocnik reprezentacji Polski wypowiadał się o 33-latku w samych superlatywach. - Zawsze ciągnął za sobą drużynę. Później, kiedy był moim trenerem, miał tak samo. I wyszło mu super. Kiedy trener dostaje taką ocenę od piłkarza, który nie grał u niego wiele, to największa wartość - dodał.
Cechą niewątpliwie wyróżniającą Juliana Nagelsmanna jest wiek. Wystarczy powiedzieć, że w Bayernie spotka się z o rok starszym Manuelem Neuerem czy o rok młodszymi Robertem Lewandowskim i Javim Martinezem. Zdaniem Polanskiego, 33-latek potrafił zawsze to wykorzystać.
- Musiał wyobrażać sobie, że jest starszy (śmiech). Kiedy rozmawiałeś z nim o piłce, musiałeś mu wierzyć, bo na murawie szybko okazywało się, że mówił prawdę. Na treningu był super trenerem, a jak wychodził z zajęć albo z szatni, to wygłupiał się tak, jak piłkarz. I to pasowało do niego. Widać było, że mecz traktuje jak miejsce bitwy, ale że istnieje także życie poza futbolem - tłumaczył Polanski.