Jeszcze jedna pułapka na drodze Lewandowskiego po rekord Muellera

Dawid Szymczak
Wystarczyło jedno kopnięcie piłki, by osłodzić nieudane popołudnie Bayernu Monachium. Mistrzowskiego tytułu wprawdzie jeszcze nie ma, bo to Mainz wygrało 2:1, za to są szanse, że Robert Lewandowski pobije rekord Gerda Muellera. Bo to Polak, w ostatniej akcji meczu, zdobył honorową bramkę. Ale jest jeszcze jedna pułapka.

Bayern Monachium w meczu z FSV Mainz miał dwa cele: przypieczętować mistrzostwo i pomóc Robertowi Lewandowskiemu, który wrócił po kontuzji, gonić rekord Gerda Muellera. Tylko ten wyścig dodaje pikanterii końcówce sezonu. Reszta jest jasna: Bayern odpadł z Ligi Mistrzów i Pucharu Niemiec, za to w Bundeslidze ma tak dużą przewagę, że mistrzostwa jest w zasadzie pewien. Jeśli nie zdobył go w tej kolejce, to zdobędzie w kolejnej lub - to już byłoby spore zaskoczenie - w jeszcze następnej. Nerwów w każdym razie nie ma.

Zobacz wideo Lewandowski największym pechowcem Ligi Mistrzów?

Co innego w sprawie rekordu Gerda Muellera (40 goli w jednym sezonie), na który Lewandowski poluje od dwóch lat. Jeszcze przed kontuzją kolana, którą Lewandowski odniósł w meczu Polski z Andorą, wszystko wydawało się banalnie proste, bo na zdobycie sześciu bramek miał aż osiem meczów. Problem w tym, że Polak przegapił cztery z nich. Przy tej skali wyzwania to potężna strata. Właściwie tylko dlatego, że do 26. kolejki Bundesligi strzelił aż 35 goli i wypracował sporą nadwyżkę, szanse na pobicie rekordu nie prysnęły. Zadanie jednak z łatwego stało się trudne. Sześć goli w czterech meczach? Gdyby nie chodziło o Lewandowskiego, nawet nie byłoby dyskusji.

Bayern Monachium zasłużenie przegrał, ale Robert Lewandowski strzelił honorowego gola

Lewandowski wyszedł w pierwszym składzie, ale minął kwadrans, a to Mainz miało gola, obite oba słupki bramki Manuela Neuera i jeszcze dwie doskonałe okazje do podwyższenia prowadzenia. W tym czasie Polak nawet nie dotknął piłki w polu karnym. Dopiero kilka minut później miał pierwszą okazję. Zmarnował ją, a po chwili rywale wykorzystali stały fragment gry i wygrywali 2:0. Bayern Monachium pozostawał bezradny: błąd popełnił Neuer, niewidoczny był Leon Goretzka, nieskuteczny Kingsley Coman, niedokładny Alphonso Davies, a David Alaba rozkojarzony. Nie działała nawet niezawodna współpraca Lewandowskiego z Thomasem Muellerem. 

Może wyszło zmęczenie intensywnym sezonem, może zabrakło motywacji, może wkradło się rozkojarzenie pozaboiskowymi sprawami. Na pewno Bayernowi brakowało pomysłu na zaatakowanie walczącego o utrzymanie Mainz. Gospodarze w pierwszej połowie wypracowali dwubramkową przewagę, a po przerwie mądrze jej bronili. Nie okopali się przed swoim polem karnym, tylko intensywnie atakowali pressingiem i pozostawali nienaganni taktycznie. Bayernowi nie pomogły zmiany - wejście Ericka Choupo-Motinga i Jamala Musiali zaraz po przerwie, ani wpuszczenie Serge’a Gnabry’ego za Davida Alabę. Zespół Flicka wciąż był ospały i przewidywalny.

A Lewandowski? W pierwszej połowie raptem dziewięć razy dotknął piłkę, tylko raz w szesnastce Mainz. Ale nawet wtedy mocno przestrzelił. Koledzy nie pomagali, jemu niewiele wychodziło. W jednej z akcji w drugiej połowie rozbił przeciwnikowi głowę i dostał żółtą kartkę. Dalej jednak tak ostro walczył z obrońcami Mainz, że zapachniało nawet czerwoną kartką. Bayern atakował coraz śmielej, a w Lewandowskim mogła rodzić się jeszcze większa frustracja: piłka spadała pod nogi wszystkim tylko nie jemu. Aż przyszła 94. minuta - ostatnia z doliczonych przez sędziego - i Alexander Hack tak nieudanie główkował, że wyprowadził Polaka na idealną pozycję. Lewandowski znalazł się sam w polu karnym, musiał tylko pokonać bramkarza Mainz. I tak z najsłabszego meczu Bayernu w tym sezonie Lewandowski wyniósł niezwykle ważnego gola.

Jeszcze jedna pułapka na drodze do rekordu Gerda Muellera

Do końca pozostają trzy mecze: z Borussią Moenchengladbach, Freiburgiem i Augsburgiem. Lewandowski ma 36 goli, Mueller miał 40. Nadziei dodaje fakt, że odkąd Polak gra w Bayernie bramkarzy akurat tych trzech klubów pokonywał całkiem często: cztery razy w jedenastu meczach z Borussią, osiem razy w dziesięciu meczach z Freiburgiem i aż trzynaście razy w dziesięciu występach z Augsburgiem. Trudno też uwierzyć, że Bayern jeszcze raz zagra tak słabo jak przeciwko Mainz. Chęć przypieczętowanie mistrzostwa na swoim stadionie w przyszłym weekend powinna być większa. Hansi Flick po porażce z Mainz obiecywał poprawę. Ale jest jeszcze jedna pułapka. Otóż Lewandowski zobaczył w sobotę czwartą żółtą kartkę, kolejna wykluczy go z jednego meczu. Jeśli tak się stanie - rekord będzie poza zasięgiem.

Więcej o: