W środę rozegrano cztery mecze 30. kolejki Bundesligi. Miało być ich pięć, ale przełożone zostało starcie Herthy Berlin z Freiburgiem. Krzysztof Piątek wraz z całą drużyną zostali skierowani na kwarantannę na skutek wykrycia w zespole kilku przypadków koronawirusa.
Borussia Dortmund wygrała z Unionem Berlin 2:0. Nadal są w grze o Ligę Mistrzów. Cały mecz Łukasza Piszczka
Istotne zwycięstwo odniosła Borussia Dortmund. Zespół Łukasza Piszczka (Polak rozegrał cały mecz) pewnie pokonał Union Berlin 2:0. Na prowadzenie gospodarzy w 17. minucie wyprowadził Marco Reus. Gospodarze dostali rzut karny, do którego podszedł Erling Haaland. Strzał Norwega obronił jednak bramkarz. Haaland przytomnie dopadł do odbitej piłki i wyłożył ją Reusowi, a ten strzelił bramkę na 1:0. Taki wynik utrzymywał się do końcówki meczu, a konkretnie do 88. minuty, kiedy to Borussia wyszła z kontratakiem, po fatalnej stracie gości w okolicach linii środkowej. Ostatecznie Raphael Guerreiro znalazł się sam na sam z bramkarzem i umieścił piłkę w siatce. Dzięki tej wygranej Borussia odskoczyła Bayerowi Leverkusen na pięć punktów w tabeli Bundesligi. Aktualnie zajmuje piąte miejsce i do czwartego Eintrachtu traci cztery punkty. Dortmundczycy nie muszą więc nerwowo oglądać się za siebie, ale nadal zajmują lokatę, która daje im jedynie możliwość gry w Lidze Europy.
Wspaniały "comeback" Hoffenheim. Przegrywali z Borussią Moenchengladbach 0:2, wygrali 3:2!
Puchary oddaliły się natomiast od Borussii Moenchengladbach, która zajmuje siódme miejsce i goni szósty Bayer. Szósta lokata oznacza grę w eliminacjach do Ligi Europy. Gdyby Borussia wygrała z Hoffenheim, to strata do Bayeru wynosiłaby już tylko punkt. Tak się jednak nie stało. Borussia przegrała z Hoffenheim i to na dodatek w taki sposób, że piłkarzom Borussii ten mecz może się śnić po nocach. Anassane Plea i Valentino Lazaro dali gościom dwubramkowe prowadzenie. Drugi gol padł w samej końcówce pierwszej połowy, jednak to nie załamało gospodarzy, którzy już w 48. minucie zdobyli bramkę kontaktową za sprawą Andreja Kramaricia. W 60. minucie był już remis po tym, jak ładną akcję Hoffenheim wykończył Ihlas Bebou, a pięć minut później na Borussię spadł ostateczny cios w postaci drugiej bramki Kramaricia. Goście się już nie podnieśli i przegrali ważny mecz, w którym prowadzili już 2:0
Wolfsburg przełamał się ze Stuttgartem. Pewne zwycięstwo 3:1. Epizod Bartosza Białka
W kolejnym meczu trzeci w tabeli Wolfsburg mierzył się z dziesiątym Stuttgartem. Wolfsburg szukał przełamania po dwóch porażkach z rzędu i czuł już na plecach oddech goniącego go Eintrachtu, z którym przegrali 3:4 niespełna dwa tygodnie temu. Później zostali pokonani także przez Bayern. Jednak w starciu ze Stuttgartem Wolfsburg wrócił na zwycięską ścieżkę. W 13. minucie Xaver Schlager popisał się mocnym strzałem z dystansu, po którym bramkarz gospodarzy tylko odprowadził piłkę wzrokiem do siatki. W 29. minucie golkiperowi zabrakło trochę szczęścia, bo piłka po strzale głową Wouta Weghorsta przeszła mu między nogami i znowu zatrzepotała w siatce. W 65. minucie kontrę gości strzałem pod poprzeczkę wykończył Yannick Gerhardt, praktycznie zamykając mecz. Stuttgart było stać tylko na gola honorowego, którego w doliczonym czasie gry zdobył Gonzalo Castro. W tym meczu w 88. minucie na boisku pojawił się Bartosz Białek.
Kluczowe zwycięstwo Mainz w walce o utrzymanie. Wygrali z Werderem 1:0
Natomiast ostatni mecz to starcie drużyn z dołu tabeli. Werder Brema podejmował FSV Mainz. Było to niezwykle ważne spotkanie w kontekście walki o utrzymanie. Przed spotkaniem sytuacja wyglądała tak, że spadek "zagwarantowało" sobie Schalke, okupujące ostatnie miejsce. Po 26 punktów miała przedostatnia Kolonia i zajmujące barażowe miejsce Hertha (ale ta ma dwa mecze zaległe do rozegrania). Dwa punkty więcej miało Mainz, a cztery Werder i Arminia Bielefeld. Zwycięzca mógł więc złapać spory oddech i oddalić się od strefy spadkowej i barażowej. Ta sztuka ostatecznie udała się ekipie Mainz. W 16. minucie Mainz przeprowadzało akcję, która, jak się wydawało, zakończy się wybiciem piłki przez dobiegającego do niej obrońcy Werderu. Ten jednak się przewrócił bez udziału rywala. Jeden z piłkarzy gości przejął piłkę, wpadł w pole karne i strzelił na bramkę. Golkiper Werderu zdołał odbić piłkę, ale zrobił to tak niefortunnie, że ta trafiła do nabiegającego Adama Szalaia, który umieścił ją w bramce. To był złoty gol dający Mainz zwycięstwo i pięć punktów przewagi nad strefą barażową na cztery kolejki przed końcem sezonu.