Robert Lewandowski doznał kontuzji w meczu eliminacji do mistrzostw świata w Katarze przeciwko reprezentacji Andory. Napastnik zdobył wówczas dwie bramki i przyczynił się do wygranej 3:0. W miniony poniedziałek PZPN poinformował, że Lewandowski uszkodził więzadło poboczne w prawym kolanie i jego przerwa potrwa od 5 do 10 dni. Ten scenariusz się nie sprawdził, a Bayern Monachium poinformował, że Lewandowski będzie pauzował około czterech tygodni.
Brak Roberta Lewandowskiego znacznie zmniejsza szanse Bayernu Monachium w najbliższym spotkaniu z RB Lipsk, ale też w dwumeczu Ligi Mistrzów z Paris-Saint Germain. Honorowy prezes Bayernu, Uli Hoeness, stwierdził na łamach niemieckiej telewizji RTL, że nie ma co się przywiązywać do diagnozy podanej przez klub. – Nie myślę za dużo o takich prognozach. Musimy poczekać i zobaczyć, jak będzie rozwijać się uraz Lewandowskiego. Jeden trwa dwa lub trzy tygodnie, a drugi nawet sześć. Możemy tylko czekać, niemniej jest to dla nas wielki kłopot – powiedział.
Wstępna diagnoza Jacka Jaroszewskiego podczas zgrupowania reprezentacji Polski wyraźnie zirytowała Uliego Hoenessa. Prezes zwraca uwagę na to, że lekarze reprezentacji często bagatelizują urazy. – Jeśli piłkarz dozna kontuzji na zgrupowaniu reprezentacji, to lekarze zawsze ją lekceważą. W takiej sytuacji to wyłącznie klub ponosi konsekwencje – dodał.
W najbliższą sobotę Bayern Monachium zmierzy się w meczu 27. kolejki Bundesligi z RB Lipsk. Według "Kickera", Roberta Lewandowskiego w tym spotkaniu zastąpi Serge Gnabry. Bayern jest liderem tabeli z 61 punktami i ma cztery punkty przewagi nad zespołem z Lipska.