Lawina plotek w mediach. Ruszyła trenerska karuzela. Trener RB Lipsk komentuje: Mi to nie schlebia

Julian Nagelsmann odpowiedział na spekulacje dotyczące ewentualnego przejścia z RB Lipsk do Bayernu Monachium lub FC Barcelony. - To byłby brak szacunku - oznajmił 33-latek.

Dlaczego Julian Nagelsmann miałby opuścić RB Lipsk? W kontekście Bayernu Monachium spekulacje narodziły się w momencie ogłoszenia odejścia z reprezentacji Niemiec selekcjonera, Joachima Loewa. Pojawił się plotki, że jego miejsce zajmie Hansie Flick. Trener Bayernu w ostatnich dniach uciął temat, oznajmiając, że chce "kontynuować pracę i w stu procentach skoncentrować się na swoim klubie". W FC Barcelonie Nagelsmann miałby natomiast zastąpić Ronalda Koemana, którego zespół odpadł w ostatnią środę z Ligi Mistrzów

Zobacz wideo Lewandowski po raz 31.! Tak sfinalizował hat-trick w spotkaniu z BVB [ELEVEN SPORTS]

Julian Nagelsmann zdementował plotki. Stanowisko podobne do Hansiego Flicka w Bayernie Monachium

Na konferencji prasowej Julian Nagelsmann zdementował plotki, przyznając, że tego rodzaju spekulacje są dla niego "nieistotne". - Sytuacja wygląda tak, że mam kontrakt z RB Lipsk do czerwca 2023 roku. Trudno powiedzieć, żeby to [plotki o przejęciu Bayernu i Barcelony] mnie denerwowało, ale jednocześnie mi nie schlebia. To w ogóle na mnie nie wpływa - przyznaje Nagelsmann.

I dodał: - Wiem, jak funkcjonuje ten biznes. Bez znaczenia, czy mówicie o posadzie trenera Bayernu czy Barcelony, okazałbym brak szacunku, rozmawiając o tych klubach. Skupiam się teraz tylko na Eintrachcie Frankfurt, na który musimy się dobrze przygotować, jeżeli chcemy wygrać. 

Julian Nagelsmann trafił do RB Lipsk w 2019 roku. W ostatnim czasie zespół 33-latka odpadł w 1/8 finału Ligi Mistrzów po dwumeczu z Liverpoolem (porażki 0:2 i 0:2). W Bundeslidze natomiast Lipsk znajduje się na pozycji wicelidera ze stratą pięciu punktów do Bayernu Monachium oraz jednym spotkaniem mniej. Z Eintrachtem Frankfurt piłkarze Nagelsmanna zmierzą się w niedzielę (14 marca) o godz. 15:30. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.