VfL Wolfsburg się nie zatrzymuje. Dziewięć meczów bez porażki, siedem meczów bez straty gola, czwarta kolejna wygrana na wyjeździe. Niesamowita seria sprawia, że zespół Olivera Glasnera ma prawo marzyć o powrocie do Ligi Mistrzów.
Austriacki trener Wolsburga, jest pod ogromnym wrażeniem wspaniałej serii klubu. Po wygranej w Bielefeld chwalił swoich piłkarzy, mówiąc o "bardzo dojrzałym występie". – Jestem bardzo zadowolony z kolejnych spotkań drużyny. Chciałbym pogratulować jej zaangażowania w każdym meczu. Utrzymanie tego poziomu będzie ważne w najbliższych tygodniach. To była dla nas wielka wygrana – podkreślał Glasner.
Austriak zbudował maszynę do bronienia. Ekipa Wolfsburga ma drugą najlepszą defensywę w lidze – tylko 19 straconych bramek, o jedną więcej od RB Lipsk. Ostatnim zespołem, który znalazł sposób na "Wilki", była Borussia Dortmund, która pokonała je 2:0 (3 stycznia). Później VfL po dwóch remisach z rzędu 2:2 – z Unionem i RB Lipsk – nie stracił gola w kolejnych siedmiu meczach, w sumie od 666 minut – to klubowy rekord. Fenomenalna passa rozpoczęła się 19 stycznia z Mainz (wygrana 2:0), potem przyszły zwycięstwa z Bayerem 1:0, SC Freiburg 2:0, z Schalke 1:0 w Pucharze Niemiec, Augsburgiem 2:0, remis z Borussią Moenchengladbach 0:0 i ostatni triumf z Arminią Bielefeld 3:0.
Niesamowite wyniki dają w tej chwili zespołowi sensacyjne trzecie miejsce w lidze w po 22 kolejkach, co oznacza bezpośrednią kwalifikację do fazy grupowej przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Warto zwrócić uwagę na fakt, że po 20 seriach gier Wolfsburg miał na koncie 38 punktów, czyli dorobek, który tylko raz w historii Bundesligi nie zapewnił występów w Lidze Mistrzów. Jedynym zespołem był 1. FC Koeln, któremu nie udała się ta sztuka w sezonie 1998/99.
– Jesteśmy dopiero po 22 kolejkach i wciąż dużo pracy przed nami. Jesteśmy kandydatami do gry w Lidze Mistrzów, ale tylko, gdy będziemy skoncentrowani. Możemy to osiągnąć tylko dzięki pracy, tak jak robiliśmy to do tej pory. To może być bardzo fajny sezon – mówił w rozmowie z DAZN pomocnik Wolfsburga Renato Steffen, który strzelił dwa gole z Arminią Bielefeld.
Wolfsburg jest zespołem, w którym próżno szukać gwiazd. O to miano dopiero walczy 28-letni Wout Weghorst, który ma już 14 goli i trzy asysty, ale nigdy nie zrobił wielkiej kariery – w ojczyźnie występował w AZ Alkmaar, w kadrze wystąpił ledwie trzy razy. Zmiennikiem Holendra jest Bartosz Białek, który ostrożnie jest wprowadzany do składu przez Glasnera, ale gdy dostaje szansę, przeważnie zbiera pozytywne oceny. 19-letni Polak dostaje średnio 15 minut na jeden mecz i pomimo tak skromnego dorobku może pochwalić się dwoma golami na poziomie Bundesligi.
Kluczem do sukcesów Wolfsburga jest taktyka w obronie. Trenerzy główny nacisk kładą na wykonywanie sprintów i szybkie przesuwanie się po boisku. Gdy przeciwnik ma piłkę, piłkarze Wolfsburga błyskawicznie doskakują do rywali, aby ją odzyskać. W akcjach defensywnych uczestniczą nawet napastnicy. - To zawsze zaczyna się z przodu, nie pozwalamy przeciwnikowi na wiele w strefie obronnej – tłumaczy Glasner.
Piłkarze Wolfsburga nie mają sobie równych w lidze w dwóch statystykach. Po 22 kolejkach mają na koncie aż 5561 sprintów (drugi jest Bayern z wynikiem 5428) i 17035 tzw. intensywnych biegów, czyli szybkich startów poniżej maksymalnej prędkości. W tej drugiej klasyfikacji drugi jest Mainz (16578).
Najwięcej dla zespołu harują skrzydłowy Ridley Baku, który ma najwięcej sprintów w Bundeslidze (703) i Wout Wehhorst, który zajmuje szóste miejsce w tej klasyfikacji (600). Biorąc pod uwagę intensywne biegi, pierwszy z nich ma ich 1867, a drugi 1770. Żaden inny zespół Bundesligi nie ma takiego duetu.
Dziennikarz TVP Sport Marcin Borzęcki nie jest zaskoczony statystykami Wolfsburga. – Zero zdziwienia, najlepiej zorganizowany zespół. Jak idą do pressingu, to nawet Casteels (bramkarz Wolfsburga) ma ochotę ruszyć – napisał na Twitterze.
Ważną rolę odgrywają również środkowi obrońcy – Amerykanin Jonathan Brooks i Francuz Maxence Lacroix, którzy mogą czuć się komfortowo, mając przed sobą dwie formacje, które "zabezpieczają głębię" – jak mówi trener Oliver Glasner, odnosząc się do nieustannego i agresywnego atakowania rywali, a także zmuszania przeciwników do zagrywania długich piłek. "Wolfsburg ma dwie dodatkowe formacje, które czyszczą wszystko" – podkreśla portal sportbuzzer.de.
Myśl taktyczna Glasnera byłaby trudna do zrealizowania, gdyby nie dwóch piłkarzy środka pola – Austriak Xaver Schlager i Niemiec Alexander Arnold, którzy wykonują tytaniczną pracę i pełnią bardzo ważną rolę w układance austriackiego szkoleniowca. Pierwszy z nich swoim intensywnym pressingiem wygrywa wiele pojedynków i jest określany przez gazetę "Sueddedeutsche Zeitung" jako "toczący się kombajn", natomiast drugiego z nich dziennik porównuje do zegara, który odpowiada za regulację tempa gry.
- Wolfsburg gra taki futbol, jakby 90 minut było jednym wielkim schematem. Wszystko zaplanowane. Od podania obrońcy, przez wyjście napastnika, po ruch skrzydłowego. A przy tym to się bardzo przyjemnie ogląda, bo brawury w tym nie ma, ale chęć tłuczenia rywala owszem – dodaje Borzęcki.
Kolejnym czynnikiem, który pomaga klubowi osiągać znakomite wyniki, jest stabilizacja składu. Glasner bardzo rzadko wprowadza jakiekolwiek zmiany w swoim zespole. Austriacki trener z Arminią po raz szósty z rzędu wystawił tę samą jedenastkę, bijąc rekord Lorenza-Guenthera Koestnera z jesieni 2012 r.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że Wolfsburg nie musi godzić gry w Bundeslidze z występami w europejskich pucharach, dzięki czemu nie traci aż tylu sił. Zespół nie jest też zdziesiątkowana przez koronawirusa, który mocno dał we znaki innym klubom np. Bayernowi.
Dziennikarz Andreas Pahlmann wysunął niezwykle odważną tezę, wskazując, że obecnie nikt nie chciałby mierzyć się z Wolfsburgiem. – Nie miałbyś ochoty na grę przeciwko pracowitym, biegającym z wielką intensywnością graczom występującym w zielonych koszulkach. Jeśli wydaje ci się, że jest przed tobą kilka metrów wolnej przestrzeni, nawet w miejscach, w których często możesz spokojnie rozgrywać piłkę, to nagle piłkarze VfL podbiegają do ciebie i zabierają ci przestrzeń, pomysły oraz całą radość z gry, co jest irytujące. W meczach przeciwko nim odczuwasz ciągły stres, którego nikt nie chciałby doświadczać – napisał Pahlmann w felietonie na łamach portalu "Sportbuzzer". – Taki sposób gry Wolfsburga jest jego największą zaletą i czyni z niego nawet kandydata do mistrzostwa. VfL jest pracowity i zdyscyplinowany – dodał niemiecki dziennikarz.
W kolejnym spotkaniu Wolfsburg zagra w sobotę 27 lutego z Herthą (g. 15:30), która bardzo słabo spisuje się w lidze i zajmuje 15. miejsce. Wielką stratą dla gospodarzy będzie nieobecność Johnego Anthonego Brooksa. Amerykanin musi pauzować z powodu piątej żółtej kartki w sezonie. Zastąpi go nominalny defensywny pomocnik Josuha Guilavogui albo środkowy obrońca Marin Pongracić.
Kibice Wolfsburga z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy klub zdobywał mistrzostwo Niemiec w 2009 i wicemistrzostwo w 2015 r. Obecne rezultaty są doskonałym prognostykiem przed ostatnimi 12 meczami w lidze.
– Jeśli chodzi o wyniki, można nazywać nas czołowym zespołem, ale wszystko, co było w przeszłości, nie będzie mało żadnego znaczenia w przyszłości. Najważniejsze jest to, żebyśmy potwierdzali te osiągnięcia i nie przestawali stosować swojego pomysłu na futbol – zakończył Glasner.