Ponad dwa tygodnie czekali piłkarze Arminii Bielefeld na powrót do rozgrywek Bundesligi. Ostatni mecz zespół Uwe Neuhausa rozegrał 31 stycznia, kiedy przegrali na wyjeździe z FC Koeln 1:3. Tydzień później spotkanie z Werderem Brema nie odbyło się przez nagły atak zimy w Niemczech.
Dłuższa przerwa nie przeszkodziła jednak Arminii w zaskoczeniu Bayernu Monachium. Goście objęli prowadzenie w 9. minucie po podaniu Manuela Prietla i strzale Michela Vlapa. Osiem minut przed przerwą Arminia prowadziła już dwoma golami. Tym razem podawał Vlap, a bramkę zdobył Amos Pieper.
Bayern miał problemy nie tylko z dobrze grającym rywalem, ale też pogodą. W pierwszej połowie piłkarzom obu zespołów przeszkadzał gęsto padający śnieg. To przez niego sędzia dwukrotnie przerywał mecz przed przerwą i nakazywał odśnieżanie linii oraz zamianę piłki z białej na pomarańczową.
Tuż po przerwie sygnał do ataku dał Bayernowi Robert Lewandowski. W 48. minucie kapitan reprezentacji Polski doskonale przyjął piłkę tyłem do bramki i pokonał bramkarza uderzeniem z woleja. To trafienie pobudziło jednak Arminię, która już minutę później prowadziła 3:1. Tym razem bramkę zdobył Christian Gebauer.
Bayern jednak nie poddał się. W 57. minucie po podaniu Leroy'a Sane gola kontaktowego strzelił Corentin Tolisso. 13 minut później mocnym, płaskim strzałem z pola karnego do remisu doprowadził Alphonso Davies.
Po 21 kolejkach Bayern jest liderem ligi z pięcioma punktami przewagi nad RB Lipsk. Arminia jest na 16., barażowym miejscu. Już w sobotę Bayern zagra na wyjeździe z Eintrachtem Frankfurt, a dzień wcześniej Arminia podejmie VfL Wolfsburg.