Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
To był gol na 2:0, już w doliczonym czasie do drugiej połowy. Omer Toprak zagrał ryzykownie piłkę klatką piersiową do wybiegającego za pole karne Jiriego Pavlenki. Bramkarz Werderu Brema nie zdołał jej wybić, bo uprzedził go Silas Wamangituka, który po chwili stanął przed pustą bramką i teatralnie czekał z oddaniem strzału. "Tak się nie robi. Jeszcze brakowało, by strzelił tego gola głową" - oceniali komentatorzy Eleven Sports bramkę Wamangituki, którą zobaczyć możecie poniżej.
Wamangituka w końcu wbił piłkę do bramki, ale za sposób, w jaki to zrobił, zobaczył żółtą kartkę. Kongijczyk upokorzył wracającego bramkarza rywali i zaprezentował przy tym niesportowe zachowanie. Podobnie jak Davie Selke - napastnik Werderu, który od razu podbiegł do Wamangituki z pretensjami. Zresztą Selke po chwili sam strzelił gola, ale tylko na otarcie łez, bo Werder przegrał ze Stuttgartem 1:2.
Czy upomnienie dla Wamangituki w postaci żółtej kartki było słuszne? Sędzia piłkarski Łukasz Rogowski postanowił wyjaśnić, co w takiej sytuacji mówią przepisy. - Zgodnie z przepisami albo dajemy rzut wolny pośredni i żółtą kartkę za brak szacunku do zawodników, albo uznajemy gola - kwestia interpretacji. Gracz kartkę dostał z pewnością za przepychankę - napisał Rogowski na Twitterze.