W środowy wieczór Liga Mistrzów i Atletico. To na szczęście było w Monachium. W weekend Bundesliga i Eintracht. W najbliższy wtorek znów Liga Mistrzów, ale już w Moskwie. Gdzieś w tygodniu również nagrania do reklamy dla sponsora. Tak wygląda plan na najbliższe 7 dni Roberta Lewandowskiego. Pozostając tylko przy sportowej części kalendarza piłkarzy, czołowe kluby wchodzą w tryb gry na obrotach, których jeszcze nie znają. Rywalizacja na najwyższym poziomie co 72 godziny, ze zintensyfikowaną Ligą Mistrzów czy Ligą Europy, może dla niektórych okazać się pułapką, a nie przywilejem. Piłkarze jeżdżą też na kadrę - to kolejne przekleństwo klubowych trenerów. W obecnych czasach coraz częściej też zarzewie konfliktów czy sporów działaczy.
Epidemia koronawirusa sprawiła, że ostatnie uprzejmości na linii kluby - reprezentacja skończyły się wraz z pierwszymi pozytywnymi koronawirusowymi testami, które zawodnicy przywieźli do klubów. To dlatego dyrektor sportowy PSG we wrześniu nie wytrzymał i grzmiał w radiu RMC Sport. Krytykował, że o infekcji swej gwiazdy, Kyliana Mbappe, dowiedział się z mediów.
- Nikt z federacji do nas nie zadzwonił, nie porozmawiał o sprawie. Ani jej kierownik, ani lekarz, ani rzecznik. Nie akceptuję czegoś takiego - mówił wzburzonym głosem.
W październiku po kadrze nie wytrzymał dyrektor Hoffenheim Alexander Rosen, po tym, jak chorzy ze zgrupowania wrócili Andrej Kramarić i Kasim Adams. Niemiecka drużyna nie mogła z nich korzystać i w Bundeslidze i Lidze Europy, a Rosen publicznie dziwił się, dlaczego w dobie szalejącej epidemii piłkarzom karze się latać i przemieszczać po świecie, ściskając futbolowy kalendarz do granic możliwości.
- Kluby ciężko pracowały, aby wypracować najlepsze sanitarne wzorce i zasady bezpieczeństwa, a mam wrażenie, że gdy przychodzi co do czego, federacje się tym nie przejmują. To nie wygląda, tak jak powinno, to po prostu jest nieodpowiedzialne - opisywał Rosen, który oznajmił też, że piłkarze do takiego systemu funkcjonowania "tracą ochotę".
Wspomniana dwójka była tylko jednymi z kilkudziesięciu graczy, którzy po ostatnich zgrupowaniach kadry walczyli z COVID-19. Oczywiście nie znaczy to, że zarazili się oni podczas samych zgrupowań. Wśród tych bardziej znanych są: Cristiano Ronaldo z Juventusu, Anthony Lopes z Lyonu, Naby Keita z Liverpoolu, Florentin Pogba z Sochaux, kilku graczy Lokomotiwu Moskwa w tym Maciej Rybus i Francois Kamano, a także Serge Gnabry z Bayernu, który zakaził się w ciągu ostatnich 6-7 dni.
Choroba jednych oznaczała czasem konieczność izolacji innych (przypadek Juventusu), a w związku z międzynarodowymi podróżami i mieszaniu z kolejnymi grupami zawodników, zwiększała ryzyko transmisji wirusa.
Dla ligowych klubów wszelkie koronawirusowe przypadki, czy nawet profilaktyczna izolacja niektórych graczy, to późniejszy problem z zestawianiem najlepszych jedenastek. Mecze co kilka dni powodują też konieczność szukania odpoczynku dla najbardziej obciążanych, oczywiście kosztem kolejnych spotkań. Takich zmian Lewandowskiego w końcówkach meczów, jak ta środowa z Atletico, pewnie będziemy oglądać więcej. Wydaje się, że pole positon przed zimą mają ci, których kadra jest zarówno wyrównana, jak i liczna lub ci, których koronawirusowe problemy ominą.
Jak będą funkcjonować piłkarze z topowych klubów Europy pod koniec grudnia, po niemal dwudziestomeczowym maratonie?
Dane specjalistów ze sportowych instytutów we Francji, Norwegii i Wielkiej Brytanii, którzy od dawna zajmowali się badaniem obciążeń sportowców, są w kilku kwestiach zgodne. Już dekadę temu amerykański "Journal of Sports Medicine" publikował ciekawe badania dotyczące funkcjonowania piłkarzy w Europie w systemie jednego i dwóch meczów w tygodniu. Zdolności ich organizmu do wysiłku i parametry, które uzyskiwali w częstszych występach, były podobne: przy dwóch meczach nie zmniejszał się zbytnio ani pokonywany przez nich dystans meczowy, ani m.in. odległości przebiegane w sprincie i sama liczba tych sprintów. Dane znacząco różniły się dopiero w przypadku informacji o urazach i kontuzjach. Z 4,1 przypadków problemów zdrowotnych notowanych na 1000 godzin meczowej pracy do aż 25,6 gdy pojawiała się ona co kilka dni. "Czas regeneracji między dwoma meczami następującymi w odstępie 72 lub 96 godzin wydaje się odpowiedni, by podtrzymać pożądany poziom sprawności zawodników, ale nie jest wystarczający, aby utrzymać niski wskaźnik kontuzji" - podsumowali autorzy raportu monitorującego dwa sezony.
Z pewnością napięty kalendarz, którego w związku koronawirusowym lockdownem i przesuniętym Euro 2020 właśnie jesteśmy świadkami, dostarczy im nowych, ważnych informacji.