Niemcy już po meczu pierwszej kolejki z Werderem Brema (4:1) mieli wątpliwości, czy Krzysztof Piątek utrzyma miejsce w podstawowym składzie, jako że lepiej od niego spisywał się pozyskany z FC Koeln Jhon Cordoba. - To oczywiste, że Labbadia nie jest jego fanem - pisał Sport1.de przewidując, że z czasem Polak stanie się numerem dwa.
Labbadia postawił na Piątka w piątkowym starciu z Eintrachtem Frankfurt (1:2), ale Polak bardzo rozczarował swoim występem i spisał się jeszcze gorzej niż tydzień temu. Siedem razy dotknął piłki, wykonał dwa podania i został zmieniony już w przerwie >>, gdy przy stanie 0:2 trener Herthy zdecydował się zrobić potrójną zmianę. Jak informuje Rheinische Anzeigenblätter, Labbadia tłumaczył, że postawił na Piątka ze względu na swoje "przeczucie", ale popełnił błąd. Polski napastnik został nazwany przez Niemców jako "nieefektywny".
- Po raz kolejny wystąpił kosztem Cordoby, czyli nowego nabytku, ale nie umiał spłacić zaufania trenera. Nie ma połączenia z grą drużyny, nie miał żadnych groźnych akcji. Nie wyszedł z szatni na drugą połowę - napisał SportBuzzer, który przyznał mu bardzo słabą ocenę 4,5 (skala 1-6, im niższa, tym lepsza). Takie same noty jak Piątek otrzymali jeszcze Marvin Plattenhardt i Matheus Cunha, a trzech piłkarzy otrzymało 5: Dedryck Boyata, Maximilian Mittelstadt oraz Vladimir Darida.
- Z kibicami, ale bez radości - podsumowało występ Herthy "Tagesspiegel". Po raz pierwszy od ogłoszenia pandemii na stadionie olimpijskim w Berlinie pojawili się kibice, a było ich 4000. - To powinien być początek powrotu do normalności. Jednak dla fanów Herthy, a zwłaszcza tych starszych, to było przypomnienie ciemnych czasów i meczów w drugiej lidze z czterocyfrowymi liczbami kibiców na meczach z Meppem, Mannheim czy Zwickau - czytamy.
- Hertha wyglądała nerwowo, niemal bezradnie, mimo że trener Bruno Labbadia postawił na identyczną jedenastkę jak tydzień temu z Werderem - pisze "Tagesspiegel", krytykując Berlińczyków zwłaszcza za pierwszą połowę. - Wyglądaliśmy w niej jak szkolny zespół. Po prostu przegapiliśmy pierwszą część gry i to nasza wina. To nie był nasz dzień - podsumował Alexander Schwolow, nowy bramkarz Herthy.