W sobotę w Berlinie Bayern Monachium pokonał Bayer Leverkusen 4:2 w finale Pucharu Niemiec. Bawarski klub zdobył w tym sezonie dublet, bo wcześniej obronił tytuł mistrza Niemiec. Świętowanie sukcesów Bayernu odbyło się tym razem w inny sposób niż zwykle. Wszystko z powodu pandemii koronawirusa. W Niemczech nadal obowiązują ścisłe obostrzenia - w sklepach czy komunikacji publicznej trzeba zakrywać usta i nos oraz zachowywać dystans.
"Bild" ujawnił, że zawodnicy Bayernu w nocy z soboty na niedzielę świętowali najpierw w hotelu, a następnie impreza przeniosła się do luksusowego klubu. Ostatni wychodzili David Alaba, Serge Gnabry, Joshua Kimmich, Thomas Mueller i Robert Lewandowski około 6:30. - Polak z czterema kolegami gasili światło - napisał "Bild". W południe drużyna wróciła do Monachium, a dalsze świętowanie zaplanowano w ratuszu. Bez kibiców.
- Zwykle klub świętował na otwartej przestrzeni, żeby cieszyć się z tysiącami kibiców. A my dziennikarze mogliśmy być w ratuszu na oficjalnych obchodach. Nie wychodziliśmy z piłkarzami na balkon, ale mogliśmy być w budynku i z nimi porozmawiać. Teraz są tam tylko piłkarze i sztab, bez kibiców i mediów - tłumaczył Niedderer w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
Na placu przed ratuszem była tylko garstka kibiców. Nie było zgromadzenia, fani dostosowali się do apeli lokalnych władz. - Mogliśmy tylko obserwować to, co widać było w małych oknach. Dziwnie, że nie było ani kibiców, ani hucznej imprezy. To naprawdę uderzające. Piłkarze świętowali za zamkniętymi drzwiami i prawie nikt z turystów odwiedzających Marienplatz nawet tego nie zauważył - dodał Niedderer.
Choć sezon w Niemczech został już zakończony, Bayern ma do rozegrania jeszcze co najmniej jeden mecz w Lidze Mistrzów. Elitarne rozgrywki zostaną wznowione w sierpniu w Portugalii. Mistrzów Niemiec czeka rewanżowy pojedynek 1/8 finału LM z Chelsea Londyn. W pierwszym spotkaniu w stolicy Anglii Bayern zwyciężył 3:0.