Fantastyczny wyczyn Bayernu! W osiem sezonów dokonał tego, co Borussia przez 111 lat

Zdobycie mistrzostwa Niemiec, zdystansowanie Borussii Dortmund, naprawa drużyny wyniszczonej przez Niko Kovaca i seria, jaką do tej pory mógł pochwalić się jedynie Pep Guardiola. We wtorek wieczorem, po golu Roberta Lewandowskiego i zwycięstwie z Werderem Brema 1:0, Hansi Flick na dobre rozpoczął budowę swojej historii w Monachium. Pokazał, że z trenera na chwilę, może zostać trenerem na lata.

24 zwycięstwa i zaledwie cztery porażki. 76 zdobytych punktów i niemal 100 strzelonych goli - w takim stylu Bayern Monachium zapewnił sobie jubileuszowe, 30. mistrzostwo Niemiec w historii. Zespół Hansiego Flicka, który we wtorek wygrał na wyjeździe z Werderem Brema 1:0 po golu Roberta Lewandowskiego, znów zdominował konkurencję. I znów pokazał Borussii Dortmund, kto rządzi w Bundeslidze. A przecież jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Monachium nawiedzi jeden z najgorszych sezonów ostatnich lat.

Zobacz wideo Bundesliga. Bayern - Borussia Mönchengladbach 2:1. Skrót meczu [ELEVEN SPORTS]

Widmo katastrofy

Listopad 2019 roku. Niko Kovac już wie, że jego przygoda w roli pierwszego trenera Bayernu Monachium dobiega końca. Bawarczycy zajmują dopiero 4. miejsce w tabeli, mając 4 pkt. straty do pierwszej w tabeli Borussii Moenchengladbach. Przed nimi są jeszcze zespoły RB Lipsk i Borussii Dortmund. Delikatnie mówiąc - nie jest dobrze. Żaden mechanizm w maszynie Chorwata się nie zazębia. Drużyna wygląda jak zgraja piłkarzy, którzy w każdym meczu spotykają się po raz pierwszy w życiu. Na boisku nie wychodzi prawie nic, w szatni dochodzi do zgrzytów. Trener traci autorytet. Widmo katastrofy i straconego sezonu staje się coraz bardziej realne.

W takich warunkach szefowie Bayernu decydują się więc na krok, na który nie decydowali się od dawna – zmiana trenera przed zakończeniem pierwszej połowy sezonu.

Wpadł tylko na chwilę, a został na dłużej

Po 10 fatalnych kolejkach Bundesligi Niko Kovaca zwolniono. Zastąpił go jego współpracownik, mało komu znany Hansi Flick. Dotychczas chowający się w cieniu trener miał się wcielić w rolę strażaka, ugasić najpoważniejsze pożary i posprzątać monachijski bałagan przed przyjściem nowego szkoleniowca. Problem w tym, że znalezienie nowego trenera wcale tak łatwe nie było. Kolejni trenerzy odmawiali Bayernowi, a Flick stał z boku i to wszystko obserwował. Na początku obserwował spokojnie, nie zważając na przewijające się w mediach nazwiska - Tuchel, Rangnick, ten Hag, Wenger. Flick słuchał i robił swoje. Ale w pewnym momencie coś w nim pękło, bo publicznie zaczął przyznawać, że miło byłoby znać swoją przyszłość.

Saga trwała długo, bo ponad 4 miesiące. 3 kwietnia 2020 roku Bayern ogłosił, że zakończył poszukiwania trenera, dając szansę temu, na którego nikt nie stawiał - Flick przedłużył kontrakt do 2023 roku i oficjalnie, z pełnym poparciem zarządu, zaczął budować swój Bayern.

Zaufanie to podstawa

Jedną z najważniejszych decyzji Flicka było zaufanie tym, którzy tak długo stanowili o sile Bayernu. Nowy trener mistrzów Niemiec wyciągnął z magazynu Thomasa Muellera, który - choć zżyty z Bayernem - przez Kovaca zaczął przebąkiwać o chęci podjęcia nowego wyzwania i opuszczenia Monachium. Żelazne przywiązanie do ram taktycznych Flick także poluzował, stawiając na ofensywną, przyjemną dla oka grę. To zaufanie, jakim obdarzył graczy odpowiedzialnych za konstruowanie i wykańczanie akcji, przełożyło się na polot i łatwość w stwarzaniu sytuacji. Do tego wszystkiego Flick dorzucił "kloppowski" gegenpressing, czyli błyskawiczny doskok do rywala po straceniu piłki. Bo w Bayernie Flicka na coś takiego, jak stracona piłka, miejsca po prostu nie ma.

Flick chciał, by Bayern znowu dominował. Więc nie tylko „uwolnił” piłkarzy z ataku, ale także dał im wsparcie w postaci wysoko ustawionych obrońców. Za Kovaca zdarzało się, że mistrzowie Niemiec nieporadnie czekali na to, co zrobi rywal. Teraz Bayern już nie czeka i rywalowi też na to nie pozwala. Linia defensywna jest ustawiona bardzo wysoko. Tak, by błyskawicznie rozbijać ataki przeciwników i rozpoczynać swoje. Rzecz jasna wiąże się to z ryzykiem posłania prostopadłej piłki za plecy obrońców, ale temu zaradzić ma Manuel Neuer, chyba najwyżej ustawiony bramkarz na świecie. Bo Neuer to nie tylko bramkarz, ale też obrońca, który zabezpiecza stoperów czyhających na środku boiska.

Trener, który daje szansę

Flick po Kovacu budowę nowego Bayernu rozpoczął na zgliszczach. W drużynie nie tylko brakowało wyników, ale także atmosfery. 55-latek zmienił więc podejście do treningów i klubowego życia. Nie kazał nikomu przyjeżdżać do ośrodka 1,5 godziny przed treningiem. Zniósł zakaz używania telefonów w szatni przed i po treningach. Wprowadził luz i postawił na bliski, przyjacielski kontakt z piłkarzami. W przeciwieństwie do Kovaca Flick ze swoimi zawodnikami dużo rozmawia. Pokazuje każdemu z nich, że jest dla niego ważny.

Niektórym te rozmowy pomogły bardzo. Na tyle bardzo, że Neuer i Mueller podpisali nowe umowy, które w pewnym momencie zaczęli uzależniać od pozostania w klubie Flicka. Co ważne, pomogły one nie tylko weteranom, jak wspomniana dwójka, ale także zawodnikom młodym.

Flick zrobił coś, czego nie robił Kovac - zaczął dawać każdemu szansę. Poza tym, że wyciągnął rezerwowych z ławki, zaczął korzystać także z wychowanków klubowej akademii, m.in. Leona Dajaku i Sarpreeta Singha. Przede wszystkim zaczął jednak wychowywać sobie następcę Roberta Lewandowskiego - Joshuę Zirkzee. Pod wodzą Flicka 19-letni Holender zagrał w ośmiu meczach Bundesligi, w których strzelił cztery gole i zaliczył jedną asystę. Ostatnio znakomicie wywiązał się z roli zmiennika Roberta Lewandowskiego, który podczas meczu z Borussią Moenchengladbach pauzował ze względu na zawieszenie związane z nadmiarem żółtych kartek. Holender ma zresztą nie tylko zastępować Polaka w podobnych sytuacjach. W Monachium liczą na to, że w przyszłości stanie się on następcą najlepszego strzelca drużyny. - Wspólne treningi z Robertem i Thomasem [Muellerem] sprawią, że jeszcze wiele się nauczy - mówił ostatnio Flick.

Najlepszy od czasów Guardioli

Flick w roli pierwszego trenera Bayern poprowadził do tej pory w 29 meczach. 26 z nich wygrał. Ostatnią porażkę zaliczając 7 grudnia (!). Wówczas jego drużyna przegrała na wyjeździe z Borussią Moenchengladbach (1:2). A potem w lidze 17 razy wygrała i zremisowała zaledwie raz. Podobną serią na początku pracy w Monachium może się pochwalić jedynie Pep Guardiola.

Prztyczek w nos Borussii

Flick potrzebował zaledwie kilku miesięcy, by z drużyny rozbitej stworzyć maszynkę do wygrywania. I w zaledwie kilka miesięcy dopełnił dzieła, które Bayern realizował od 2013 roku. Zdobywając mistrzostwo w sezonie 2019/20, 30. w historii klubu, sprawił że Bawarczycy mogą pochwalić się ośmioma tytułami mistrzowskimi zdobytymi w latach 2013-2020. Ośmioma, czyli tyloma, ile Borussia Dortmund wywalczyła w całej 111-letniej historii.

Jeśli Hans-Dieter Flick ma zostać w Bayernie trenerem na lata, to trzeba przyznać, że lepiej swojej historii zacząć pisać nie mógł.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.