"Jeden błysk Lewandowskiego to za mało. Akanji wpadł na niego ciałem"

- Borussia rozczarowała, chociaż w ostatnim kwadransie powinna pokazać szaleństwo. Bayern wygrał pewnie i w kwestii mistrzostwa jest już pozamiatane - mówi Sławomir Majak po hicie 28. kolejki Bundesligi, w którym Borussia przegrała w Dortmundzie z Bayernem Monachium 0:1. Tym razem gola nie zdobył Robert Lewandowski. - Chyba skończy się mówienie, że pobije rekord Gerda Muellera - dodaje były reprezentant Polski, który w Bundeslidze rozegrał ponad 100 spotkań.

Gol Joshuy Kimmicha z 43. minuty był jedynym w klasyku. Lewandowski przez cały mecz był bardzo dobrze pilnowany przez Matsa Hummelsa. Mimo to w 83. minucie był bliski zdobycia gola, gdy przymierzył z około 20 metrów lewą nogą, ale trafił w słupek.

Bayern umocnił się na prowadzeniu w Bundeslidze. Wiadomo, że po 28 kolejkach będzie miał siedem punktów przewagi nad wiceliderem. To duża zaliczka, bo do końca sezonu zostało już tylko sześć kolejek.

Lewandowski z 27 golami jest liderem klasyfikacji strzelców. Polak jest na dobrej drodze do piątej w karierze armaty dla króla strzelców Bundesligi. Ale historycznego rekordu liczby goli w jednym sezonie już niemal na pewno nie pobije. W sezonie 1971/1972 Gerd Mueller zdobył aż 40 bramek.

Zobacz wideo Bundesliga. Lewandowski uderzony w twarz [ELEVEN SPORTS]

"Borussia Dortmund nie powalczyła"

- Jestem zaskoczony, że Bayern wygrał ten mecz tak łatwo. Pierwsza połowa była bardziej dla oka, jej pierwsza faza minęła nawet pod dyktando gospodarzy. Ale później przewagę miał Bayern i mógł prowadzić już po strzale Serge'a Gnabry'ego, ale Łukasz Piszczek wybił piłkę z linii bramkowej - analizuje spotkanie Majak. - W Borussii bardzo fajnie funkcjonowali skrzydłowi, ale chyba Bayern specjalnie na to pozwolił. Zresztą, też tylko do pewnego momentu. Zaskakująca bramka Kimmicha całkowicie podcięła Borussii skrzydła - dodaje były piłkarz.

Borussia przez całą drugą połowę nie potrafiła poważnie zagrozić bramce Manuela Neuera. - Widzieliśmy tylko duży spokój Bayernu. Goście kontrolowali sytuację. Oni grali pressingiem, czego mi w Borussii brakowało. Przecież przegrana pozbawia jej możliwości walki o tytuł mistrzowski, jestem więc mocno zaskoczony, że Dortmund nie powalczył mocniej o chociaż punkcik. Bayern wygrał tylko 1:0, ale to był jeden z pewniej wygranych klasyków przez ekipę z Monachium - mówi Majak.

"Lewandowski ustanowił już tyle rekordów, że i tak możemy być dumni"

Według zawodnika, który w Hansie Rostock rozegrał w Bundeslidze 108 meczów i zdobył 15 bramek, Bayern jest już niemal pewny kolejnego mistrzostwa. - Gra bardzo pewnie, bardzo skutecznie, nie widzę możliwości, żeby w sześciu kolejkach roztrwonił siedem punktów przewagi. Szkoda, nie będzie ciekawej walki do końca. Jest już pozamiatane - mówi Majak.

- Chyba skończyło się też mówienie, że Robert Lewandowski pobije rekord Gerda Muellera. Doścignięcie go będzie już bardzo, bardzo trudne. Ale to nieważne. Robert kręci się koło 50 goli w sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, co jest ogromnym wyczynem i za co trzeba go bardzo chwalić - dodaje były piłkarz. - Rekordów w lidze niemieckiej Lewandowski już ustanowił tyle, że możemy być dumni i bez kolejnego. Chociaż on absolutnie nie składa broni, przed nim jeszcze kilka lat w Bundeslidze i moim zdaniem w następnym sezonie znów może powalczyć z tym niesamowitym wynikiem Muellera - przekonuje Majak.

Karny na Lewandowskim? Nie. A karny dla Borussii?

Po wznowieniu Bundesligi Lewandowski zdobył dwa gole w trzech kolejkach. Po razie trafił w meczach z Unionem Berlin (2:0) i Eintrachtem Frankfurt (5:2). - W Dortmundzie nie miał czego wykorzystać, koledzy nie stworzyli mu sytuacji, a kiedy tylko miał piłkę, był od razu blokowany - ocenia Majak. - Oczywiście strzał zza pola karnego w słupek był bardzo ładny i szkoda, że niecelny. Ale taki jeden błysk to za mało jak na Roberta - dodaje były zawodnik.

Majaka prosimy, żeby ocenił czy w ostatnich minutach Manuel Akanji sfaulował Polaka w polu karnym. Trener Bayernu Hansi Flick bardzo stanowczo domagał się rzutu karnego. - W momencie, w którym Robert dotknął piłki, Akanji wszedł w niego ciałem. To było równoczesne, nie doszukiwałbym się tu pomyłki sędziego - odpowiada Majak.

Więcej kontrowersji przyniosła sytuacja z 58. minuty. Wtedy po strzale Erlinga Haaland Jerome Boateng interweniował ręką.

- Na pewno był ruch ręki do piłki i na pewno piłka wyraźnie zmieniła kierunek lotu. Szkoda, że nikt z sędziów odpowiedzialnych za VAR nie dał znać sędziemu głównemu, żeby to przeanalizował. Gdyby był karny i gdyby zrobiło się 1:1, to na pewno moglibyśmy mieć o wiele więcej emocji - mówi Majak. - Ale niech Borussia nie tłumaczy się tą sytuacją. I tak rozczarowała. Chociaż w ostatnim kwadransie powinna wszystko rzucić na szalę, pokazać piłkarskie szaleństwo. Przecież to to żadna różnica czy przegrali 0:1 czy przegraliby 0:2. A ryzykując, mogliby jednak zdobyć gola na wagę remisu - kończy Majak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.