Herth Berlin w doskonały sposób wznowiła rozgrywki Bundesligi po ponad dwumiesięcznej przerwie spowodowaną pandemią koronawirusa. Zespół ze stolicy Niemiec pod wodzą nowego szkoleniowca, Bruno Labbadii, wygrał dwa spotkania, kolejno z Hoffenheim 3:0 i Unionem 4:0. Bardzo znikomy udział w okazałych triumfach miał Krzysztof Piątek, który zaliczył zaledwie kilkunastominutowe epizody i nie pokazał w nich nic szczególnego.
Polski napastnik kupiony z Milanu w zimowym oknie transferowym za 24 mln euro niespodziewanie przegrywa rywalizację o miejsce w podstawowym składzie z Vedadem Ibiseviciem. Bośniacki napastnik pokazał się z bardzo dobrej strony w obu meczach po wznowieniu rozgrywek. Zapisał w nich na swoim koncie dwa gole i dwie asysty.
Artur Wichniarek, były piłkarz Herthy, a obecnie ekspert Polsatu Sport, postanowił na antenie stacji w programie "Cafe Futbol" wskazać główną przyczynę, dlaczego Polak nie ma obecnie miejsce w podstawowej jedenastce berlińskiego zespołu i przegrywa rywalizację z niemal 36-letnim napastnikiem z Bałkanów.
- Piątek przed pandemią był podstawowym zawodnikiem. Po przerwie Ibisević wskoczył do pierwszej jedenastki. Facet przeżywa drugą młodość, jest liderem tego zespołu. Niestety, mam informacje z klubu. Nie chodzi o gole. Piątek przegrywa rywalizację w jednym elemencie: gra tyłem do bramki. To nie jest to, co Polak robi najlepiej. Bruno Labbadia potrzebuje z przodu zawodnika, który zagra skutecznie tyłem do bramki, tak jak z Unionem Berlin. Chodzi o to, jak ruchliwym zawodnikiem jest Ibisević. Mam informacje, że Piątek nie jest elastyczny, jeśli chodzi o założenia taktyczne. Labbadia dostrzegł, że zawodnicy, których na początku miał w głowie, nie będą w stanie realizować założeń - podkreślił Wichniarek.
I dodał: - Krzysiek musi czekać na swoją szansę i walczyć. Piątek jest zablokowany psychicznie. Klątwa polskich zawodników w Herthcie, a jestem jej częścią, wciąż trwa.
Przeczytaj także: