Druga kolejka Bundesligi po przerwie spowodowanej koronawirusem dobiega końca. Piłkarze czołowych drużyn, m.in. Bayernu Monachium i Borussii Dortmund pokazali, że nie stracili formy i dalej mogą cieszyć kibiców skuteczną grą. Mimo że piłka wróciła, problemów wciąż jest sporo. Jeden dotyczy braku fanów na trybunach.
Brak kibiców na trybunach to problem sam w sobie. Generuje on jednak także inne kłopoty i niedogodności. Jedną z największych jest dźwięk, jaki słyszą widzowie oglądający spotkania Bundesligi w telewizji. Podczas transmisji słychać pokrzykiwania zawodników i trenerów, a każde słowo powoduje echo. Takie warunki sprawiają natomiast, że nawet mecze z udziałem wielkich gwiazd sprawiają wrażenie przedsezonowego, niewiele znaczącego sparingu.
Żeby to zmienić, stacja Eleven Sports wspólnie z Bundesligą przeprowadziła eksperyment. Sobotni mecz Bayernu Monachium z Eintrachtem Frankfurt (5:2) transmitowała na dwóch kanałach - na jednym, z normalnym, stadionowym dźwiękiem, a na drugim, z podłożonymi odgłosami trybun, reakcjami na konkretne zagrania i kibicowskimi przyśpiewkami.
Eksperymentalna transmisja przyniosła pozytywne rezultaty. - Ogląda się zdecydowanie lepiej. Poprosimy więcej - pisali niektórzy widzowie. - Dźwięk kibiców poprawia przyjemność z oglądania meczu - dodawali inni.
Mimo iż wiele osób uważa, że "pomysł z dźwiękiem trybun wyszedł super, a mecz od razu ogląda się inaczej", wiele osób na eksperyment Eleven Sports także narzeka. - Dźwięk trybun mega nienaturalny. Mi osobiście przeszkadza taki sztuczny hałas, jak jednocześnie widać puste trybuny - napisał Krzysztof Włodkowski, użytkownik Twittera. - Zupełnie nieadekwatne reakcje trybun, przez pięć minut śmieszą, później męczą ucho. Lepiej posłuchać dźwięków boiska niż pozorować, że ktoś tam śpiewa, skoro widać, że nikt. Dla mnie naturalność, nie maskarada - napisał inny użytkownik.
Przeczytaj także: