Policzył bez większego problemu do 10. Mówił "stara bieda", "jak się masz", "zamknij buźkę" czy "ja umiem po polsku". Pochwalił się też, że jako nastolatek spędził trzy tygodnie na wakacjach w Ustroniu Morskim. Mats Hummels, obrońca Borussii Dortmund, był gościem Sebastiana Staszewskiego w programie "Po Gwizdku".
Jednym z głównych tematów rozmowy był Robert Lewandowski, z którym Hummels przed laty występował w Borussii, a później także w Bayernie. - Na początku był cichy, nie mówił po niemiecku, a po angielsku dość słabo. Zaraz po przyjściu do Borussii miał problemy, bo graliśmy w ataku z Lucasem Barriosem. Lewy wówczas występował w pomocy, ale i tak udało mu się zdobyć chyba osiem bramek. Widzieliśmy, że to dobry zawodnik, ale był trochę chuderlawy. Nie był taką maszyną jak teraz - powiedział Hummels, dodając, że w tej chwili Lewandowski jest najlepszym napastnikiem na świecie. - Myślę, że na najwyższym poziomie może grać przez kolejne cztery lata.
Hummels zapytany został także o sprzeczkę z Lewandowskim, do której miało dojść podczas treningu Bayernu Monachium. - Było między nami małe starcie, trwało może 10 sekund. To wszystko. Takie rzeczy często się zdarzają. Pięć albo dziesięć metrów od nas stał jednak reporter, który zrobił z tego dużą historię - powiedział Hummels. - Zabawne jest to, że dwie godziny wcześniej - na poprzednim treningu - sam wiązałem buta i pomyślałem to samo, co powiedziałem Lewemu: "Podjąłem złą decyzję, to była zła decyzja".
Hummels w programie zaprzeczył, że Lewandowskiego z Łukaszem Piszczkiem i Jakubem Błaszczykowskim łączyły złe relacje. - Słyszałem takie plotki, ale tego nie widziałem. Dla nas w szatni to było niezauważalne - przyznał niemiecki obrońca.