Juergen Klinsmann był trenerem Herthy ledwie od listopada. We wtorek rano złożył jednak rezygnację. Zostawił drużynę na 14. miejscu w tabeli z sześcioma punktami przewagi nad strefą barażową. I z nowym napastnikiem, bo to dzięki Klinsmannowi do Herthy zimą trafił Krzysztof Piątek.
- Jako główny trener potrzebuję również zaufania osób zarządzających. Jeśli nie jest gwarantowane, nie mogę wykorzystać w pełni swojego potencjału jako trener i dlatego też nie mogę dźwigać tej odpowiedzialności - napisał Klinsmann w oświadczeniu, które opublikował we wtorek na Facebooku, gdzie również poinformował o swoim odejściu.
Później Niemiec porozmawiał z "Bildem", gdzie powiedział tak: - Podjąłem się samobójczej misji. Ale prawda jest taka, że tylko w jednym meczu nie osiągnęliśmy tego, co zakładałem. Sztabowi szkoleniowemu udało się ustabilizować grę drużyny i uciec od strefy spadkowej - podkreślił Klinsmann.
Legendarny niemiecki piłkarz dał jasno do zrozumienia, że nie do końca podobała mu się struktura pionu sportowego w Herthcie. - Trener powinien ponosić pełną odpowiedzialność, mieć także wpływ na transfery. Zgodnie z angielskim modelem zarządzania. Tymczasem ja w ostatnich tygodniach straciłem dużo energii na poboczne problemy - przyznał Klinsmann, dodając, że decyzja o rezygnacji nie została podjęta spontanicznie. - Od dawna miałem wrażenie, że coś nie działa w obecnej formie.
Klinsmann berliński klub objął po trzech latach odpoczynku od pracy szkoleniowej. Ale nie rozstaje się całkowicie z Herthą, bo teraz ma wrócić do jej zarządu, skąd w listopadzie trafił na ławkę trenerską.