Była 90. minuta sobotniego spotkania Unionu Berlin z Herthą Berlin (1:0). Christian Gentner został sfaulowany w polu karnym gości, za co sędzia bez wahania podyktował jedenastkę. Do jej wykonania podszedł Sebastian Polter, który mocnym strzałem pokonał dobrze interweniującego (piłka odbiła się od jego rąk, ale wpadła pod poprzeczkę) Rune Jarsteina.
Kilkadziesiąt sekund po golu Poltera trybuny stadionu An der Alten Forsterei eksplodowały z radości, ciesząc się z pierwszego derbowego zwycięstwo w najwyżej klasie rozgrywek. Radość była jednak tylko początkiem wydarzeń, które miały się dziać za chwilę.
Po ostatnim gwizdku sędziego na murawie pojawili się zamaskowani kibole gospodarzy. Nie był to zresztą ich pierwszy wybryk w tym spotkaniu, bo wcześniej sędzia musiał przerywać grę przez to, że odpalili oni race. Tym razem posunęli się jednak krok dalej i wbiegli na boisko, chcąc przedostać się do piłkarzy Herthy. Na to nie pozwolili im jednak.. zawodnicy Unionu. Jednym z pierwszych, który zaczął wyganiać kibiców z powrotem na trybuny, był Rafał Gikiewicz, polski bramkarz, który od początku sezonu imponuje formą. Tym razem zaimponował też odwagą, co dość szybko zostało zauważone i docenione. Zachowanie 32-latka można zobaczyć w poniższym materiale wideo:
- Wygrywasz derby i po co, i na co komu jakieś zadymy i dodatkowe kary?! Pokazałem im bramę wejściową - skomentował swoje zachowanie Gikiewicz.
- Lepiej nie zadzierać z Rafałem Gikiewiczem - piszą niemieccy fani. - Piłkarski Bóg (Fußballgott), a tamci idioci niech pogrzebią się żywcem - dodają inni. Polak został bohaterem kibiców nie tylko Unionu, lecz także całej Bundesligi.