Dawid Kownacki myśli o zmianie pozycji. "Kurczę, podoba mi się to"

Dawid Kownacki, piłkarz Fortuny Düsseldorf, oznajmił w programie "Foot Truck", że być może w przyszłości zmieni pozycję. - Czasami myślę, że podążę drogą Łukasza Piszczka - powiedział wychowanek Lecha Poznań.

Dawid Kownacki ma dopiero 22 lata, ale jego piłkarskie CV jest już bogate. Jako nastolatek był ważnym zawodnikiem Lecha Poznań, skąd w 2017 roku przeniósł się do Sampdorii Genua. W Serie A zaliczył 35 meczów, strzelił sześć i miał trzy asysty. We Włoszech nie dogadywał się jednak z trenerem Marco Giampaolo, który nie dawał mu zbyt wielu szans na regularną grę, więc w styczniu udał się na wypożyczenie do Fortuny Düsseldorf. Kilka dni temu niemiecki klub zdecydował się go wykupić za niespełna osiem milionów euro.

Kownacki głównie grał na pozycji środkowego napastnika, ale ostatnio coraz częściej wystawiany jest na lewym skrzydle, choć może grać też na prawej flance. W programie "Foot Truck" stwierdził, że być może w przyszłości znowu zmieni pozycję.

Zobacz wideo

Dawid Kownacki chce być jak Łukasz Piszczek

34-letni obrońca Borussii Dortmund w przeszłości był napastnikiem Zagłębia Lubin, a następnie zawodnikiem Herthy Berlin, gdzie został wypróbowany na pozycji bocznego obrońcy. Niespodziewanie Piszczek na stałe przekształcił się w obrońcę. I nawet przez pewien czas (w latach 2013-16) był jednym z czołowych prawych obrońców świata. Czy Kownacki także zmieni pozycję?

- Czy ja wciąż jestem napastnikiem? Często gram przecież na pozycji skrzydłowego. Czasami sobie nawet myślę, że pójdę śladami Łukasza Piszczka i zostanę obrońcą. Już teraz dużo pracuję w defensywie. Nie jestem typem napastnika, który tylko żyje z podań. Wiele pracuję na dobro drużyny. W Fortunnie bywają sytuacje, gdy nasz prawy obrońca podłącza się do akcji ofensywnej, a ja go asekuruje na jego pozycji. I wtedy sobie myślę: "kurczę, podoba mi się to". Odbiory i wślizgi też mi sprawiają satysfakcję - oświadczył Kownacki, który w tym sezonie Bundesligi rozegrał cztery spotkania.

Więcej o:
Copyright © Agora SA