W meczu przeciwko FC Koeln Robert Lewandowski miał już dwie bramki na koncie, a sędzia podyktował jeszcze rzut karny dla Bawarczyków. Wydawało się, że Robert Lewandowski skompletuje hat-tricka, bo od lat jest etatowym wykonawcą jedenastek w Bayernie. Okazało się jednak inaczej, bo Polak oddał rzut karny nowemu zawodnikowi niemieckiego klubu - Philippe Coutinho.
- To był bardzo miły gest ze strony Roberta. Mógł skończyć ten mecz z hat trickiem, ale pozwolił mi zdobycie pierwszego gola. Jestem mu wdzięczny, bo mogłem się cieszyć ze swojej debiutanckiej bramki przed własnymi kibicami - powiedział Brazylijczyk w rozmowie z "bundesliga.com".
Coutinho trafił do Bayernu na wypożyczenie z FC Barcelony i wydaje się, że piłkarz jest tym elementem układanki, którego brakowało Niko Kovacowi w ostatnim czasie. - Oni są dla siebie stworzeni i to widać na murawie. Coutinho szuka Lewandowskiego na boisku i żadna defensywa nie jest w stanie przechwycić piłki w tych akcjach. Wiemy, że Lewy może strzelić jeszcze więcej goli akcjom Coutinho - zauważył trener.
Wydaje się zatem, że piękny gest Roberta Lewandowskiego to tylko początek wspaniałej współpracy między oboma piłkarzami. Polak zasiał ziarno, którego plony może zbierać w kolejnych miesiącach tego sezonu. Kto wie, czy następnym razem Coutinho nie będzie chciał się zrewanżować Polakowi i zamiast strzelać poszuka jeszcze lepiej ustawionego napastnika. Byłaby to wielka zmiana w porównaniu do tego, jak w ostatnich latach grał Bayern z Riberym i Robbenem na skrzydłach, bo szczególnie Holender w pierwszej opcji zawsze wybierał strzał, a gdy ten był niemożliwy dopiero wtedy szukał kolegów w polu karnym.