Bundesliga. Prezes Bayernu Uli Hoeness ostro o swoich piłkarzach: Wzięliśmy się za nich, bo musieli zrozumieć, dla kogo grają

- Już nie mogę słuchać tych bzdetów o naszej polityce transferowej - mówił Uli Hoeness w studiu programu "Doppelpass". - Celowo odpuściliśmy w tym sezonie, również po to żeby godnie pożegnać Robbena i Ribery'ego - tłumaczył. Odpowiedział też ostro Dietmarowi Hamannowi
Zobacz wideo

- Gdybyście wiedzieli, kogo już sobie zapewniliśmy od przyszłego sezonu… Nic więcej nie mogę powiedzieć, bo być może ci, którzy będą mniej grać, byliby źli. Musimy dbać o atmosferę w drużynie – mówił Uli Hoeness w „Doppelpass”, jednym z najważniejszych magazynów piłkarskich w niemieckiej TV.

To właśnie na pytania o transfery szef Bayernu reagował najmocniej. A gdy padła teza, że Bayern źle wykorzystał ostatniego lata okienko transferowe, odpowiedział: - Już nie mogę słuchać tych bzdetów. Ostatniego lata zdecydowaliśmy, że ofensywę transferową zrobimy dopiero za rok. Przecież teraz narzeka nawet Rafinha. Gdybyśmy mieli jeszcze szerszą kadrę, to takie narzekania byłyby co tydzień – mówił, odnosząc się do ostatnich skarg Brazylijczyka, że trener Niko Kovac nie jest wobec niego fair i za rzadko go wystawia. Hoeness tłumaczył, że Bayern nie mógł sprowadzać nowych piłkarzy w sytuacji, gdy tylu zasłużonych dla tej drużyny zawodników nadal miało ważne kontrakty. Co więcej, Hoeness powiedział wprost, że Bayern był gotów przez taką politykę transferową zaryzykować gorszy sezon, byle tylko pożegnać się z klasą z Franckiem Ribery’m i Arjenem Robbenem. – Jesteśmy tym piłkarzom bardzo wdzięczni i nie chcieliśmy żeby musieli konkurować z gwiazdami wielkiego kalibru. Ja już zdobyłem ponad 50 tytułów, jeden w jedną czy w drugą stronę nie robi mi różnicy – mówił Hoeness. - Rozmawiamy już o meczu pożegnalnym Ribery’ego i Robbena. To ostatni sezon Ribery’ego w drużynie. On się z tym nie pogodzi, chciałby grać dla Bayernu wiecznie. Ale znajdziemy dla niego jakąś rolę w klubie, odpowiednią do jego zasług – tłumaczył.

Bayern wyda więcej na transfery

Kto więc przyjdzie latem do Bayernu? – Na pewno musimy zająć się obroną, pewne nazwiska już padły (Lucas Hernandez z Atletico – red.). Z pewnością to będą drogie transfery. Jeśli Hernandez będzie do wzięcia, to jestem w stanie sobie wyobrazić zapłacenie tak dużej ceny (mowa była o ok. 80 milionach euro – red. ). Obroty Bayernu się podwoiły, więc musimy też więcej wydawać.

Szef Bayernu opowiadał też bardzo ciekawie o pozycji trenera Niko Kovaca. Jak przyznał Hoeness, był w sezonie jeden moment, gdy szefowie klubu nie wiedzieli co robić – w listopadzie, po remisie z Fortuną Duesseldorf, który zwieńczył fatalną passę wyników Bayernu: stratę punktów w trzech z czterech ligowych meczów, porażkę w spotkaniu na szczycie z Borussią Dortmund. – Na szczęście odłożyliśmy wtedy rozmowy do poniedziałku i nie pozwoliliśmy, żeby emocje podyktowały nam, co robić – mówił Hoeness. Jak przyznał, Kovac na początku myślał, że może być dla piłkarzy kumplem. – Ale teraz zmienił podejście i wróciły wyniki. A my po nieudanych meczach wzięliśmy się nie za trenera, tylko za piłkarzy. Musieli zrozumieć, że grają dla Bayernu Monachium, a nie dla trenera czy dla siebie – mówił prezes. Zagadnięty o Dietmara Hamanna, który przed kamerami telewizji Sky bardzo często krytykuje Bayern, a ostatnio zasłynął mocną krytyką Roberta Lewandowskiego, Hoeness powiedział, że Hamann pozuje na wszechwiedzącego, co trudno zrozumieć. - Trenował tylko krótko zespół z piątej ligi, a zachowuje się jakby był połączeniem Mourinho i Guardioli.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.