Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Werder Brema nie zaprzecza, że jego wysłannik śledził ostatni trening zespołu Hoffenheim przed środowym meczem tych drużyn w Bundeslidze (1:1). - Ale nielegalnych metod nie akceptujemy - mówi dyrektor sportowy Werderu Frank Baumann o oskarżeniach o użycie drona. - Podglądanie rywala to normalna rzecz, to nawet godne pochwały, że analityk tak się angażuje w szpiegowanie. Ale ja muszę się troszczyć o bezpieczeństwo - mówi trener Hoffenheim Julian Nagelsmann o dronie zauważonym podczas zajęć.
Policja wszczęła śledztwo
Jak informują niemieckie media, dronem wyposażonym w kamerę miał sterować skaut Werderu, siedząc w samochodzie oddalonym 500 metrów od boiska treningowego Hoffenheim.
- Nie wiem, do kogo należał ten dron, wszystkim zajmuje się klub. Nieważne, czy był to ktoś z Werderu, czy jakiś kibic. To jest zabronione. Trzeba uważać. Gdy steruje się czymś takim i technologia nagle zawiedzie, konsekwencje mogą być poważne - tłumaczy Nagelsmann.
Jak poinformował Holger Kliem, rzecznik prasowy Hoffenheim, sprawą zajmuje się już lokalna policja. - Otrzymaliśmy zgłoszenie i rozpoczęliśmy śledztwo. Musimy sprawdzić, czy dron faktycznie latał nad boiskiem i filmował treningi. Świadkowie przekazali nam informacje w sprawie podejrzanego mężczyzny, który był w tej okolicy i pojazdu, którym podróżował – powiedział Norbert Schaetzle z komendy policyjnej w Mannheim.
Werder odniósł się do zarzutów
- To normalne, że chcesz dowiedzieć się jak najwięcej o rywalu. Sami byliśmy obserwowani przez ludzi z innych zespołów i musieliśmy usuwać ich ze stadionu. Jeśli faktycznie został użyty dron, to stało się to bez wiedzy mojej oraz trenera Floriana Kohfeldta – podkreślił Baumann w rozmowie z "Bildem".
W tabeli Bundesligi Hoffenheim jest 7., a Werder 9. Drużyna z Bremy w ostatnich sześciu spotkaniach wygrała tylko raz.