W sobotę o godz. 18.30 Bayern zagra z Borussią w Dortmundzie w hicie 11. kolejki Bundesligi. Dla obrońcy tytułu mistrza Niemiec to najważniejszy mecz jesieni. W tabeli Bayern jest trzeci, ma 20 punktów, do niepokonanej Borussii traci cztery "oczka" (między sobotnimi rywalami znajduje się jeszcze Borussia Moenchengladbach, która ma 20 pkt). Jeżeli zespół Niko Kovaca przegra, jego strata zrobi się już naprawdę duża.
Niestety dla Bayernu, nie wygląda na to, by wszyscy w klubie przejmowali się sytuacją. Im dłużej trwa sezon, tym większe stają się problemy z Jamesem Rodriguezem. Kolumbijczyk potrafi świetnie grać w piłkę, ale pod wodzą nowego trenera Bayernu nie chce tego udowodnić.
James twierdzi, że dostaje za mało szans, otwarcie krytykuje styl gry preferowany przez szkoleniowca i - o czym cały czas piszą hiszpańskie media - prosi Real Madryt, by już zimą zabrał go z wypożyczenia do Monachium.
W piątek zamiast o 12.30 James stawił się na treningu Bayernu o godzinie 12.38. Różnica może niewielka, ale "Bild" nie ma wątpliwości, że to było celowe zagranie piłkarza. "Kolejny raz prowokuje trenera" - stwierdza dziennik.
Kolejny raz, bo niedawno James wykrzyczał do Kovaca "Nie jesteśmy Eintrachtem Frankfurt", dając mu do zrozumienia, że Bayern gra w stylu, jaki prezentował poprzedni klub prowadzony przez Chorwata, a mając większy potencjał nie powinien opierać się na defensywie. Piłkarzowi nie podoba się też, że przed meczem muszą się rozgrzewać również zawodnicy rezerwowi. Przed meczem z Mainz postanowił więc zostać w szatni, bojkotując rozgrzewkę.
Wypożyczenie Kolumbijczyka z Realu do Bayernu skończy się latem. Monachijski klub ma prawo pierwokupu piłkarza za niewielką jak na dzisiejsze realia kwotę 32,5 mln euro. Ale James ewidentnie pracuje na to, by Bayern z niego zrezygnował. I to jak najszybciej.
Bayern Monachium. Prezes wskazał, za którego piłkarza wydałby fortunę