Bundesliga. Piłkarze przebrani za Bayern Monachium: ani dobrej gry, ani walki, ani szczęścia w 0:3 z Borussią

Bayern nie przegrał tak po prostu, Bayernowi zawalił się sufit na głowę: klęska 0:3 z Borussią Moenchengladbach, kontuzja Davida Alaby, obrońcy bez zmiennika, i coraz głośniejsze pytania: "co z Kovacem?".

- Wiem, że czas w Bayernie Monachium biegnie inaczej - powiedział po meczu Niko Kovac pytany o swoją przyszłość. Ale dziś tak naprawdę nie wiadomo, jak ten czas w Bayernie biegnie. Czy szefowie klubu ocenią, że czas ucieka i zwolnią trenera, by jego następca mógł poukładać drużynę w przerwie reprezentacyjnej, tak jak to rok temu zrobił Jupp Heynckes, sprzątający po Carlo Ancelottim? Czy też zostawią Kovaca, bo od początku zakładali, że obecny sezon to będzie czas przejścia do czegoś nowego, przeczekania aż do letniej przebudowy, próba wyciśnięcia ostatnich soków z tego, co w Bayernie zostało?

Jose Mourinho zrobił wszystko, żeby uniknąć zwolnienia

Dramat Bayernu, akt czwarty

Z tego sezonu przejściowego wychodzi na razie sezon skrajności. Kovac jeszcze niedawno tonął w komplementach, a teraz jest trenerem do zwolnienia. Dwa tygodnie temu wszyscy komentatorzy niemieckiej piłki musieli się określić: czy ten fantastyczny Bayern skończy sezon bez ani jednej porażki, czy też może zdarzą mu się jakieś wpadki? A od tego czasu były już same wpadki: stracone nonszalancko prowadzenie i tylko remis 1:1 z Augsburgiem, bezradność w 0:2 z Herthą w Berlinie, 1:1 z Ajaksem w Lidze Mistrzów, też z wypuszczonym prowadzeniem Bayernu, i mnóstwem okazji dla rywali. Aż wreszcie w sobotę w Monachium „Dramat Bayernu, akt czwarty”, jak to zatytułowała „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Czyli klęska w meczu, który miał być sygnałem: wracamy na właściwe tory. Bayern na żadne tory nie wrócił, dalej jest wykolejony.

Drużyna, która grała przeciw Borussii Moenchengladbach, wyglądała momentami jak piłkarze przebrani za Bayern. Bez wiary we własną wielkość, którą paraliżowali rywali jeszcze na początku sezonu. Bez waleczności i szybkości. Bez pomysłu na rozegranie dłuższej akcji w ofensywie. Z podmienionym Thiago Alcantarą, który na początku sezonu był najlepszym piłkarzem Bundesligi, a teraz ma problemy z dokładnością. Z Robertem Lewandowskim, który na początku sezonu strzelał gola co mecz, a teraz minęły mu już dwa tygodnie i cztery mecze bez bramki. I jak u schyłkowego Carlo Ancelottiego, coraz więcej podań dociera do Lewandowskiego górą, w sytuacjach łatwych dla obrońców, a nie dla napastnika. Tyle że u Ancelottiego drużyna psuła się krok po kroku. A u Kovaca jakby ktoś nagle zgasił światło. Był komplet punktów, waleczność, dominacja, dobre przygotowanie fizyczne. I pstryk - jest człapanie, błędy, dwie porażki i dwa remisy w czterech meczach.

Ekstraklasa. Dobra pierwsza połowa, słabsza druga. Legia wygrywa ze Śląskiem

Bayern archaiczny, powolny, ubogi w pomysły

Jeśli ktoś oglądał w sobotę pogoń Borussii Dortmund za Augsburgiem, a potem męki Bayernu z Borussią, mógł mieć wrażenie, że między jednym a drugim meczem czas się cofnął o kilka epok. Bayern grał futbol archaiczny, ubogi, powolny, wprowadzeni jako zmiennicy Franck Ribery i Renato Sanches niby dodali szybkości, ale co z tego, skoro upierali się, że sami dobiegną z piłką w pole karne, zamiast ją podawać. Bayern nie ma dziś takiego wodza w środku boiska, jakim jest w Borussii Axel Witsel, kupiony w ostatniej chwili, a pasujący do składu jak ulał. Bayern nie ma takiego zmiennika, jakim w Borussii jest Paco Alcacer, absurdalnie wręcz skuteczny: 6 goli w 81 minut (81 minut podzielonych na trzy mecze). Bayern nie ma ani tej radości w grze, którą pokazuje Borussia, ani pazura, którym Borussia wyszarpała zwycięstwo 4:3, choć przegrywała do 80. minuty 1:2.

Dla Borussii strata bramek była szokiem, z którego drużyna się otrząsnęła. Bayern, gdy w 10. minucie stracił gola na 0:1, obraził się na futbol: mieliśmy taką przewagę, a tracimy gola? - Ostatnio gdy tylko dopuścimy rywala do strzału, pada gol. Głowa zaczyna w takiej sytuacji strajkować - mówił Kovac w wywiadzie dla ARD. I po tym pierwszym straconym golu już do końca meczu nie wyrósł żaden przywódca zdolny przekonać drużynę: zróbmy to wreszcie razem, w jednym rytmie, a nie każdy osobno.

Thiago zgubił piłkę przy golu na 0:2. Robert Lewandowski trafił do bramki tylko ze spalonego, a wcześniej w dobrej sytuacji - w bramkarza Yanna Sommera. Niklas Suele był ogrywany przez rywali „jak podstarzały singiel w klubie studenckim” („Sueddeutsche Zeitung”). Mats Hummels był zadziwiająco bierny. Manuel Neuer, który najszybszy czas reakcji pokazał przy trzecim golu - ale nie przy obronie, tylko przy pokazywaniu sędziemu, że rywal dotknął piłki ręką (dotknął, ale przepisów nie złamał). James Rodriguez był wściekły, gdy nie wychodził w podstawowym składzie, a gdy w sobotę wyszedł, to wyglądał z kolei na obrażonego, że gra na lewym skrzydle, a nie w środku.

Pogoń Szczecin - Wisła Płock 4:0. Cierpliwość zamiast nerwowych ruchów

Hoeness i Rummenigge zasiali, Kovac zbiera

Jakby złych informacji było mało, David Alaba - piłkarz który nie ma zmiennika, od kiedy do Paris Saint Germain odszedł Juan Bernat, a kontuzję odniósł Rafinha - nie dokończył meczu z powodu problemów z udem. Nie wiadomo jeszcze, jak poważny jest uraz. To kolejna kontuzja - po Rafinhii, Kingsleyu Comanie i Corentinie Tolisso - w bardzo podatnej na kontuzje drużynie i kolejny problem kadrowy w niewzmacnianej w ostatnim czasie w kadrze Bayernu. Bayern zrobił zakład z losem: nie wydajemy pieniędzy, bo mamy w kadrze kilku piłkarzy, których wystarczy wyciągnąć z kryzysu i to da więcej pożytku niż transferowe szaleństwa. Była w tym myśl. Było też ogromne ryzyko, że zniweczą ten plan kontuzje. I gdy Karl Heinz Rummenigge i Uli Hoeness będą teraz debatować, co dalej z Kovacem, muszą przyznać, że trener w ogromnej części zbiera dziś to, co zasiali oni.

Real Madryt w kryzysie! Kolejna porażka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.