To był dobry występ, dobry debiut. Bartosz Kapustka - który w sobotę zadebiutował w pierwszym składzie Freiburga - od początku starał się być aktywny. Wywalczył kilka rzutów wolnych, oddał dwa strzały. Niewiele zabrakło, a jeden z nich skończyłby się golem.
I to naprawdę niewiele, bo Kapustka w 37. minucie trafił piłką w poprzeczkę. Na początku drugiej połowy niewiele zabrakło mu też do asysty - Nils Petersen przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem.
Kapustka w serwisie Whoscored pod koniec spotkania (opuścił boisko w 75. minucie) miał najlepszą notę w drużynie. I choć jego zespół przegrał - w 62. minucie gola dla Schalke strzelił Daniel Caligiuri - to sam specjalnie narzekać nie może. A bynajmniej nie powinien, bo to był jego pierwszy mecz w wyjściowym składzie od... maja 2016 r. - Kapustka był jeszcze zawodnikiem Cracovii.
W kolejnym sezonie występował w Leicester City. Choć występował, to chyba za duże słowo, bo ani Claudio Ranieri (pierwszy trener Kapustki w Leicester), ani Craig Shakespeare (drugi) nie dali mu szansy zagrać w lidze od początku spotkania.
We Freiburgu czekał na taki występ do 11. kolejki. W następnej jego zespół, który po porażce z Schalke spadł na szesnaste miejsce w tabeli, zagra z VfL Wolfsburg (17 listopada, godz. 15.30).