Puchar Niemiec. Bayern niezaradny, Lewandowski nieskuteczny. Z Lipskiem znów rozkładał ręce

To nie był, dobry mecze Bayernu, to nie było dobre spotkanie Lewandowskiego. W starciu Bayernu Monachium z RB Lipsk w 2. rundzie Pucharu Niemiec, znów oglądaliśmy Polaka bezradnie rozkładającego ręce. Tym razem, dłużej niż ostatnio, bo przez 120 minut. Gola strzelił dopiero w konkursie jedenastek. Trzy mecze bez trafienia ostatnio przytrafiły mu się rok temu.

Tydzień prawdy Juppa Heynckesa, zaczął się od sporego stresu. Bayern był niecałe 20 minut od wyeliminowania z Pucharu Niemiec. Dodajmy, już w jego październikowej fazie, czyli w 2. rundzie. Do 73. minuty przegrywał z osłabionym Lipskiem. Wicemistrzowie Niemiec w dziesięciu grali praktycznie przez całą drugą połowę. Zaowocowało to golem z rzutu karnego. By postraszyć Bawarczyków wystarczyła jedna dobra i sprytna akcja. Yussuf Poulsen wbiegał z piłką w pole karne. Dryblował tak, by zmusić Jeroma Boatenga do reakcji. Udało się ugrać jedenastkę. Goście rzucili się do odrabiania strat. Trafić do bramki potrafił z bliska tylko Thiago Alcantara.

Kto ma straszyć?

Oczywiście patrząc na zestawienie Bawarczyków trzeba wspomnieć, że mistrzowie kraju zagrali bez Thomasa Muellera. Napastnik za czasów Heynckesa prezentował się dobrze. 72-letni szkoleniowiec nie miał też w Lipsku kontuzjowanego Jamesa Rodriqueza. Ważniejsze jest jednak, że jego zawodnicy byli w środowym starciu bezradni. Gospodarzy nie miał kto straszyć, a jak straszył, to nikt się tego nie bał.

Robert Lewandowski? Pod wodzą Heynckesa na razie mu nie idzie. Do tej pory strzelił tylko jednego gola, w przyjemnym i wysoko wygranym spotkaniu z Freiburgiem. Potem podczas meczów mógł tylko machać rękami w geście niezadowalania z własnej niemocy, a może braku szczęścia. Dla wyniku meczu nie ma to jednak znaczenia. Piłka do bramki nie wpadała mu ostatnio z Celtikiem czy HSV.

Podobnie było zresztą w Lipsku, np. gdy przy stanie 1:1 niemal w sytuacji sam na sam, uderzył tuż obok słupka. Oczywiście na plecach miał obrońcę, kąt też był ostry, ale to dla światowej klasy zawodnika była znakomita okazja. Mógł rozstrzygnąć losy meczu, a jednak znów coś poszło nie tak.

Lewandowski kręcił też nosem gdy już w dogrywce, po jego niezłym strzale, piłkę na róg wybił Peter Gulacsi. Bramkarz zebrał brawa, Polak popatrzył na wszystkich jakby niedowierzająco. Seria trzech spotkań bez gola, analizując starcia o stawkę, zdarzyła mu się ostatnio w listopadzie 2016 roku.

Ale za to jedenastki

Meczu DFB Pokal nikt nie rozstrzygnął przez 120 minut, więc zawodnikom z pomocą przyszły rzuty karne. Pierwszego wykonywał Robert. Do dwóch pewnych w życiu rzeczy, niebawem trzeba będzie dopisać trzecią. Jak Lewy podchodzi do jedenastki to jest gol. Tak było i tym razem. Ta złota seria trwa od sierpnia 2014 roku.

Mocny strzał z jedenastu metrów i piłka wpadająca do siatki tuż przy słupku, to była najjaśniejsza część występu Polaka. Jego koledzy też się w karnych nie pomylili i ostatecznie wygrali 6:5. Są w 3. rundzie Pucharu Niemiec, niespodzianki nie będzie. Przynajmniej na razie. Od 2010 roku dochodzą w tych rozgrywkach co najmniej do półfinału. W tym czasie też cztery razy cieszyli się z triumfu. W krajowych pucharach, w gorszych momentach, konkursy jedenastek przeważnie są dla nich pomocne. W Bundeslidze czy Lidze Mistrzów teraz nie ma jednak na nie co liczyć. 

W sobotę w Monachium Bayern z Lipskiem zagra rewanż. Tym razem w ramach ligi. Potem mecz Champions League z Celtikiem i krajowe starcie z Borussią Dortmund. Jeśli gra ekipy z Monachium będzie wyglądała tak jak w środowy wieczór, to strata paru punktów nikogo nie zaskoczy. Robert ekstra czasu w Glasgow czy Dortmundzie na dostrojenie celownika, też nie dostanie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA