W piątek Bayern Monachium wygrał z Bayerem Leverkusen 3:1 w meczu otwierającym nowe rozgrywki Bundesligi. Jedną z bramek zdobył Lewandowski. Ekspertów pytamy, jaki to będzie sezon dla Polaka i dla jego klubu.
Czy jest możliwe, że Bayern nie zostanie mistrzem Niemiec po raz szósty z rzędu?
Andrzej Juskowiak (56 bramek w Bundeslidze, w Borussii Moenchengladbach, Wolfsburgu i Energie Cottbus):
- Dortmund i Lipsk są dobrze poukładane, choć w BVB dużo się dzieje w związku z Dembele i to na pewno będzie miało wpływ na szatnię. Mimo wszystko spodziewam się, że te dwa kluby zrobią krok do przodu i będą bliżej Bayernu. Czuję, że mistrz będzie miał więcej problemów niż ostatnio, że już aż tak całkiem bez stresu nie zdobędzie tytułu, że rywale maksymalnie utrudnią mu zadanie. Z drugiej strony jestem przekonany, że po nieudanych wojażach w sparingach Bayern zdaje sobie sprawę z tego, że bardzo ważny będzie początek sezonu. Na pewno w klubie kładą olbrzymi nacisk na to, żeby pierwsze mecze były pozytywne, bo inaczej zaraz będzie powrót do meczów towarzyskich i szukanie problemów. Bayern jest bardzo dobrze zarządzany, a zawodnicy zdają sobie sprawę z tego, że nie mogą sobie pozwolić na słaby początek, bo krytyka byłaby ostra, a nie łagodna. Zespół będzie więc wymazywał ludziom z pamięci słabe mecze sparingowe, ale rywale też będą grać dobrze i będzie trochę ciekawiej niż w ostatnich sezonach.
Jacek Krzynówek (24 bramki w Bundeslidze, w Nuernberg, Bayerze Leverkusen, Wolfsburgu i Hannowerze):
- Bundesliga to z czołowych lig europejskich na pewno ta liga, w której najmocniej dominuje jeden zespół. Bayern kadrowo jest zdecydowanie najmocniejszy, chociaż jest w delikatnej przebudowie. W Monachium mają największe indywidualności. Spokojnie obronią mistrzostwo Niemiec. Ale to im nie wystarczy, będą próbowali zwojować Ligę Mistrzów. Będą mierzyć w wygranie jej, bo już im bardzo brakuje czegoś więcej niż tytuł, który zdobywają prawie seryjnie.
Jan Furtok (60 bramek w Bundeslidze, w Hamburgerze SV i Eintrachcie Frankfurt):
Dortmund ma bardzo dobry skład i gra bardzo ładnie, ofensywnie. Poza tym bardzo chce dorównać Bayernowi, więc będzie się mocno starał. Ale wiadomo, że Bayern jest zdecydowanym faworytem. I jak nic nie zepsuje, jak nie wpadnie w jakieś kłopoty na własne życzenie, to wygra, bo u siebie w lidze ma taką przewagę, jakiej chyba nie ma nawet Juventus we Włoszech.
Czy Bayern stać na wygranie Ligi Mistrzów?
Juskowiak:
- To będzie bardzo trudne. Jest tam stabilizacja w zespole, a to w wielkich, mocnych kadrowo klubach czasach okazuje się decydujące. Ale jak popatrzymy na Real, który prezentuje się w tej chwili tak wspaniale, że jest poza zasięgiem dla każdego, to trudno wróżyć Bayernowi takie rzeczy. Inna sprawa, że sezon jest długi i różnie może się wszystko potoczyć, wcale nie wiadomo czy Real taki poziom utrzyma. Gdybym musiał teraz stawiać, kto wygra Ligę Mistrzów, to wskazałbym na "Królewskich", bo to jest klub, który kolekcjonuje trofea, ma mentalność zwycięzcy i jest świetnie ułożony, w czym zasługa Zinedine'a Zidane'a, który idealnie pasuje tam na trenera, świetnie się porusza wśród gwiazd i umie z nich wydobyć wszystko co najlepsze. Bayern jest skazany na wygrywanie Bundesligi, a w Europie ma reprezentować Niemcy i poważnie myśleć o sukcesie w Lidze Mistrzów. Mocno się mówi w Monachium, że triumfu w Lidze Mistrzów w ostatnich latach Bayernowi brakuje. Mistrzostwo to codzienność, zawodnicy je odhaczają, a Puchar Europy to coś wymarzonego, wyczekiwanego. Na pewno się mocno zmobilizują. Ale czy są wystarczająco silni? W klubie brakowało spektakularnych transferów, jeden James Rodriguez to za mało. Dziwi mnie, że tak wielki klub liczy, że nic się nie wydarzy Robertowi, że nie ma drugiego świetnego napastnika. A przecież z wiekiem i liczbą rozegranych spotkań prawdopodobieństwo kontuzji rośnie. Nie jest tak, że obciążenia nie zostawiają śladów w organizmie Lewandowskiego. Kiedyś może coś się wydarzyć - oby jak najpóźniej, oby w ogóle - więc zmiennik powinien być. Zresztą, nie tylko na wypadek ewentualnej kontuzji, ale i po to, żeby "Lewemu" dać odpocząć. Przecież w Lidze Mistrzów trudne spotkania mogą być już w grupie, a w Bundeslidze rywale na pewno będą naciskać. Bayern w każdym meczu dąży do zwycięstw, obrońca w tej drużynie ma często takie spotkania, w których odpoczywa, ma 30 proc. pracy tej, jaką mają gracze ofensywni. Bayern to wie, powinien zagwarantować Robertowi zmiennika, a tego nie robi. Przy takiej polityce trudno typować go do wygrania Ligi Mistrzów.
Krzynówek:
- Wydaje mi się, że Bayern powinien grać mocniej na rynku transferowym. Może jeszcze coś tam się wydarzy, jest jeszcze kilka dni do zamknięcia okienka. Zespół z Monachium ma swoje gwiazdy, jest mocny, znajduje się level wyżej niż pozostałe drużyny w Bundeslidze, ale mimo wszystko odstaje od najbogatszych w Europie. Bayernu nie stać na takich graczy jak Alexis Sanchez. Pod względem frekwencji i marketingu Bundesliga jest na pewno jedną z trzech najlepszych lig, a Bayernu i tak nie stać na ściągnięcie supergwiazd. Tam się nie robi transferów za 100 milionów euro, a świat już kompletnie oszalał i tyle trzeba wydawać na najlepszych zawodników. Rok temu za Pogbę było 100 mln euro i wszyscy mówili, że to już jest szok, kosmos, kwota nie do pobicia. A minął rok i mamy 222 mln euro za Neymara. To co będzie za rok czy za dwa? Pół miliarda euro za piłkarza? Pieniądze w piłce są olbrzymie, masakryczne, a w Bayernie chyba tylko bardzo duże, jednak nie aż tak duże, żeby można było płacić po 100 mln euro za piłkarza.
Furtok:
- Bayern od kilku lat nie wygrał tych rozgrywek, ale ciągle jest wśród faworytów i teraz też nie można go nie wymienić. Wiadomo, że teraz najlepiej wygląda Real. Tam mają niesamowity skład, drużyna jest jak maszyna. Na teraz to jest najlepszy zespół, główny faworyt, nie ma o czym gadać. Ale Liga Mistrzów jeszcze nie ruszyła, a skończy się dopiero na wiosnę i ja widzę szansę Bayernu w tym, że on będzie trzymał równy, wysoki poziom.
Lewandowski, Aubameyang czy jeszcze inny napastnik; kto zostanie najlepszym strzelcem Bundesligi?
Juskowiak:
- Jeżeli zespół będzie grał na Roberta, to on znów zdobędzie 30 bramek i wtedy pewnie zostanie królem strzelców. Nie twierdzę, że w poprzednim sezonie Bayern na Roberta nie grał, ale to jest wielki klub, tam wszyscy grają o trofea, a nie o indywidualne rzeczy. Oczywiście nie byłoby takiej rozmowy niemieckiego agenta Roberta z dziennikarzami, gdyby Aubameyang strzelił mniej goli niż 31. Przecież nawet 20 bramek to bardzo dobry wynik, który wiele razy wystarcza do korony króla strzelców. Tyle Robert spokojnie strzeli. A pewnie więcej, bo wyścig jego i Gabończyka już się zaczął, oni już się wzajemnie napędzają. Dortmund wygląda na bardzo silny, ofensywnie grający, przyzwyczaił już do tego stylu. Jest tam coraz więcej zrozumienia, zawodnicy doskonale wiedzą, jak grać z Aubameyangiem, czują, jak on się porusza, jakie piłki lubi, w ich współpracy działają już automatyzmy, on to wykorzystuje. I Aubameyang, i Lewandowski są w swoich drużynach bardzo dobrze umocowani, są liderami. Aubameyang jest szybszy, częściej potrafi wejść z drugiej linii i wykończyć akcję indywidualnie. Ale Robert jest bardziej wszechstronnym zawodnikiem. U niego działa i lewa noga, i prawa, i głowa, i potrafi utrzymać się przy piłce, i w tempo zagrać, i strzelić z rzutu wolnego. Wszechstronność jest na korzyść Roberta. Ale Aubameyang nie musi wszystkiego mieć na równym poziomie, a królem strzelców został, bo swoje najlepsze cechy potrafi wykorzystać perfekcyjnie. Ci dwaj znów mocno powalczą.
Krzynówek:
- Na pewno Robert ma sportową złość po tym jak przegrał tytuł króla strzelców o jedną bramkę. Wydaje mi się, że gra Bayernu powinna być jeszcze bardziej podporządkowana pod Roberta. Nie przez przypadek on jest najlepiej zarabiającym piłkarzem w Niemczech, w Monachium wiedzą co u siebie mają i powinni jeszcze bardziej pomóc "Lewemu" pokazać wszystkie walory. Aubameyang jest również bardzo dobrym zawodnikiem, napastnikiem światowej klasy, ale Robert jest perfekcyjny, jest bardziej kompletny. Potrafi grać tyłem do bramki, asystować, strzelać prawą, lewą, głową i jeszcze dołożył świetne rzuty wolne. Ma wszystko.
Furtok:
- W Superpucharze i w Pucharze Niemiec Lewandowski strzelił w dwóch meczach trzy gole, a Aubameyang cztery, czyli ich wyścig już się zaczął. Oni obaj robią taką różnicę w swoich drużynach, jakiej nie potrafi zrobić żaden inny napastnik w Bundeslidze. Myślę, że znów i jeden, i drugi przekroczy 30 bramek w sezonie. Ale teraz to Robert będzie lepszy. Mocniej tego przypilnuje i już przed ostatnią kolejką będzie pewny, że wygra.
W rankingu najlepszych strzelców w historii Bundesligi Lewandowski jest 16., ma 152 gole, tylko 14 trafień brakuje mu do miejsca 10., a jeśli zdobędzie 30 bramek w sezonie, będzie w tym zestawieniu szósty. Po Gerdzie Muellerze Polak ma drugą najlepszą średnią minut na gola, strzela co 118 minut, a Niemiec robił to co 105 minut. Takie dane zaskakują?
Juskowiak:
- To świadczy o klasie napastnika. Ktoś powie, że statystyki nie grają? Nieprawda. Jeżeli trener wie, że zawodnik strzela co 120 minut, to spokojnie będzie tego zawodnika dowartościowywał, tłumaczył go po słabszym meczu, bo będzie pewny, że za chwilę ten piłkarz strzeli bramkę. Im dłużej ktoś ma takie wyniki, tym większą klasę potwierdza i tym większy komfort daje swojej drużynie. W gronie, w którym już jest Lewandowski, nie ma przypadkowego gościa. Tam są wyłącznie piłkarze, którzy latami pracowali na swoją pozycję. Kiedyś Robert będzie mógł usiąść, popatrzeć w taką tablę i powiedzieć „tak było, to nie przypadek”.
Oczywiście nie spodziewałem się, że Lewandowski będzie robił aż tak wielkie rzeczy. Kiedy wyjeżdżał, to wiedziałem, że jest dobrze przygotowany do gry w Bundeslidze, że trafił do dobrego klubu w dobrym momencie rozwoju. To było bardzo ważne, bo gdyby poszedł do Dortmundu trzy-cztery lata później, to budowa oparta na młodych, utalentowanych, wydolnych i szybkich zawodnikach byłaby już zakończona, i wtedy trudno byłoby mu tam wejść. On się dostał do Dortmundu w momencie, w którym wszystko się budowało, kiedy Juergen Klopp wszystko scalał. To była trampolina, wejście na nią Robert wykorzystał. Filozofia stawia na młodych i wprowadzania nie od razu, tylko stopniowo, mu posłużyła. Pamiętam, że jak początkowo nie wykorzystywał sytuacji, to robiono prześmiewcze filmy, w który udający go aktor nie trafiał do sedesu czy do łóżka. Robert to przeżył i doprowadził do tego, że teraz jest sensacja, jeżeli nie strzeli w dwóch meczach z rzędu.
Krzynówek:
- Robert to fenomen. On jeszcze nie miał kryzysu. Większość piłkarzy ma gorsze momenty w sezonie, bo praktycznie nie da się grać super całego roku. A Robert to robi, cały czas się rozwija. Nie widziałem u niego żadnego kryzysu. To pokazuje, jak on jest mentalnie przygotowany do uprawiania sportu. U niego wszystko jest sfokusowane na piłce, dlatego przegania te wszystkie legendy Bundesligi. W czasach kiedy ja grałem w Bundeslidze paru Polaków się wyróżniało, ale nikt z nas nie zbliżał się do takiego poziomu. Nikomu niczego nie ujmuję, ale podejrzewam, że długo nie będziemy mieć drugiego piłkarza takiej klasy jak Robert.
Furtok:
- Na pewno dzieje się to, czego nikt sobie nie wyobrażał. Jak Lewandowski wyjeżdżał, to mu się życzyło, żeby kiedyś został najlepszych polskim strzelcem w historii Bundesligi, a już jest jednym z najlepszych ogólnie, już wyprzedził wiele legend niemieckiej piłki, a zaraz przegoni kolejne. W tym sezonie na pewno wejdzie do „10”. Jest strasznie pazerny na bramki. Oby tylko nie złapał jakiejś kontuzji, bo wkłada głowę tam, gdzie inni boją się włożyć nogę. Niech szczęście mu dopisuje w tym sezonie szczególnie, bo przecież zaraz po nim będą mistrzostwa świata w Rosji.