Lewandowski trafia. Superpuchar Niemiec dla Bayernu. Piszczek z samobójem

Robert Lewandowski zdobył, bramkę w regulaminowym czasie gry, a potem trafił też w serii rzutów karnych. Mecz na z Borussią Dortmund na Signal Iduna Park dla Bayernu łatwy nie był, ale to Bawarczycy po remisie 2:2 lepiej strzelali jedenastki i zdobyli 6. Superpuchar Niemiec.

Kibice Bayernu ostatnio nie mają wielu powodów do zadowolenia. Bayern w meczach towarzyskich radzi sobie słabo. Kolejne porażki z Interem, Liverpoolem i Napoli były tym bardziej niepokojące, że ekipa Carlo Ancelottiego nie strzeliła w nich gola.

Po pierwszym kwadransie meczu z Borussią kibice z Monachium też nie mieli wesołych min. Do prostopadłej piłki popędził Christian Pulisić, trafił z linii pola karnego i było 1:0. Bawarczycy ruszyli do przodu. W kolejnych minutach atakowali właściwie tylko oni. Joshua Kimmich dostał podanie na prawej stronie, choć wydawało się, że był na spalonym, arbiter nie przerwał akcji. Niemiec wyłożył piłkę wprost przed bramkę. Robert Lewandowski musiał tylko dostawić nogę, wyrównał na 1:1. Sędziowie po tym trafieniu jeszcze raz weryfikowali akcję dzięki systemowi VAR. Nie dopatrzyli się uchybień.

Wynik 1:1 utrzymywał się długo. W drugiej połowie Robert Lewandowski po jednym starciu z rywalem dostał żółtą kartkę, był poirytowany. Przeciwnik upadł dość teatralnie.

20 minut przed końcem meczu ucieszyć się mógł za to, ten który wyprzedził go w klasyfikacji króla strzelców ostatniego sezonu Bundesligi. Pierre-Emerick Aubameyang popędził z piłką i uderzył pod porzeczkę.

Czas upływał, a Borussia trzymała piłkę daleko od swego pola karnego. W ostatnich minutach meczu Bayern kontratakował, a Felix Passlack sfaulował przed polem karnym. Sędzia podyktował rzut wolny. Dośrodkowanie, duże zamieszanie, piłka odbijała się od nóg jednych i drugich. Trącić chciał ją Joshua Kimmich, a trafił w Łukasza Piszczka i był gol samobójczy. Sędziowie VAR też przeanalizowali tę sytuację i nie interweniowali.

Wynik 2:2 oznaczał rzuty karne, bo w Superpucharze dogrywki nie ma.

Pierwszy do piłki podszedł Lewandowski. Zmylił bramkarza i trafił pewnie, podobnie jak trzech kolejnych graczy. Źle strzelił dopiero Kimmich, ale niewiele później pomylił się też piłkarz BVB Sebastian Rode. Presji ostatniego strzelca nie wytrzymał Marc Bartra. Uderzył w zasięgu Svena Ulreicha. Golkpier odbił piłkę. Emocje skończyły się na wyniku 4:5, a Bayern mógł świętować szósty Superpuchar w swej historii. Ostatni też zdobył po finale z Borussią. Wtedy wygrał 2:0.

Sezon Bundesligi rozpocznie się 18 sierpnia. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.